Jak powiedział PAP st. kpt. Marek Wojczulanis z bartoszyckiej straży pożarnej, z nieustalonych jeszcze przyczyn osobowy samochód zjechał z drogi, spadł ze skarpy o wysokości ok. 12 metrów i zatrzymał się w rzece Łynie. Kabina auta znalazła się pod wodą. Autem jechał 50-letni kierowca, jego troje dzieci - syn i dwie córki w wieku 17-22 lata - oraz chłopak jednej z nich. Jedna z dziewcząt wypadła z auta, zanim wylądowało ono w wodzie. Troje pozostałych pasażerów wydostało się z zanurzonego samochodu o własnych siłach. Na brzeg pomogli im dotrzeć funkcjonariusze straży granicznej, której placówka mieści się w pobliżu miejsca wypadku. Według ratowników, kierowcy nie udało się opuścić kabiny, pozostał na fotelu przypięty pasem. Wydobył go nurek ze specjalistycznej grupy ratownictwa straży pożarnej z Bartoszyc, która przyjechała już kilkanaście minut po wypadku. Jak relacjonowali ratownicy, u kierowcy stwierdzono brak czynności życiowych, przez ponad godzinę poddawany był resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Bez skutku. Informację o śmierci mężczyzny potwierdził PAP oficer prasowy bartoszyckiej policji Łukasz Grabczak. Czworo poszkodowanych pasażerów, z podejrzeniem m.in. urazów kręgosłupów, przetransportowano do szpitali w Bartoszycach i Olsztynie. Okoliczności wypadku bada policja. Do zdarzenia doszło na łagodnym łuku drogi przy wyjeździe z Sępopola do Bartoszyc.