"Dopiero po 11 latach swych rządów Hanna Gronkiewicz-Waltz sporządziła taki dokument (...) i przyszła refleksja, żeby może zobaczyć co w tej reprywatyzacji się dzieje" - powiedział w piątek Kaleta na konferencji prasowej. Podkreślił, że audyt powstał dopiero po powstaniu komisji weryfikacyjnej. Zapowiedział, że komisja będzie weryfikować stwierdzenia audytorów. Według Kalety, audytorzy nie pozostawili "suchej nitki" na Ratuszu i sądach w kwestii kuratorów. Ocenił, że dzika reprywatyzacja byłaby blokowana, gdyby nie "skandaliczne orzeczenia" sądów co do kuratorów, na co miasto - jak dodał - nie reagowało, mogąc być aktywne w takich sprawach. Kaleta dodał, że w audycie jest też mowa o reaktywowanych spółkach sprzed wojny; jest tam podany przykład o reaktywacji spółki "na jedną akcję". Podkreślił, że miasto zwróciło tak reaktywowanej spółce 17 mln zł, w tym b. pracownica Ministerstwa Sprawiedliwości Marzena K. dostała ok. 14 mln zł. Według Kalety, audyt dowodzi też, że Hanna Gronkiewicz-Waltz była informowana o szczegółach ws. reprywatyzacji podczas posiedzeń tzw. "zespołu koordynującego" władz miasta. Odnosząc się do słów kandydata PO na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, że afera reprywatyzacyjna to "wpadka", Kaleta powiedział, że PO próbuje bagatelizować tragedię tysięcy warszawiaków. W październiku prezydent Gronkiewicz-Waltz i jej urzędnicy przedstawili wyniki wewnętrznego audytu ws. reprywatyzacji. Potwierdza on nieprawidłowości przy reprywatyzacji; winą za nie obarcza zwolnionych w 2016 r. urzędników b. Biura Gospodarki Nieruchomościami. Audyt obejmuje lata 1990-2016 oraz 175 adresów. W 60 proc. badanych spraw Ratusz "zidentyfikował ryzyka, także nieprawidłowości, które mogły mieć wpływ na wydawane decyzje". Miasto złożyło w sumie do prokuratury ponad 50 zawiadomień o możliwości przestępstwa. "Okazuje się, że działała grupa przestępcza, która wychodziła daleko poza kilku urzędników, których dyscyplinarnie zwolniłam" - mówiła prezydent stolicy.(PAP) Łukasz Starzewski