"Mam na imię Asia. Zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi. Zachęcam do zakupów i pomocy". Dziewczynka informowała, że przygotowała loterię z nagrodami do wyboru, w tym "zabawki nie tylko dla dziewczynek, artykuły szkolne, ubrania oraz buty" - takie ogłoszenie zamieściła dziewczynka na swoim osiedlu. Zaraz po rozpoczęciu zbiórki pojawiły się jednak kłopoty, ponieważ jeden z sąsiadów zgłosił, że jest nielegalna. Wówczas pomogła "Fundacja Drużyny Szpiku", która ma pozwolenie na publiczne zbieranie pieniędzy. Sprawa okazała się skomplikowana, ponieważ pani Anna, ze względu na rodzaj swojej choroby, nie mogła oficjalnie zostać podopieczną fundacji. Wtedy pieniądze trafiły na jej konto, jednak w związku z zawiłościami prawnymi, pani Ania nie mogła z nich skorzystać. Wtedy zgłosiła się do innej fundacji - Votum z Wrocławia, ponieważ jej przypadek jest zgodny ze statutem organizacji. Została jej podopieczną. To jednak nie rozstrzygnęło problemu z pieniędzmi. - Poinformowano mnie, że nie mogę przelać tych 101 tys. zł ze zbiórki Asi, ponieważ najpierw trzeba uregulować ewentualny podatek. Trzeba wiedzieć, z jakiego tytułu i w jakiej kwocie go zapłacić. Gdyby te pieniądze zostały przelane na konto fundacji Votum, później fundacja Votum nie mogłaby zapłacić podatku. Po prostu jej statut na to nie pozwala. Miałabym gigantyczny problem - powiedziała pani Anna. Ponieważ pieniądze pozostały na koncie chorej kobiety, pojawił się kolejny kłopot. - U mnie w domu pojawił się pracownik socjalny, który zna moją sytuację nie od dziś. Była pani kierownik, był spisany protokół. Wyraźnie podkreśliłam i podpisałam, że do momentu wyjaśnienia przez urząd skarbowy kwestii prawnej, te pieniądze nie będą przeze mnie spożytkowane. Bank wydał też stosowne oświadczenie do MOPR, że z pieniędzy nie korzystałam - opowiadała pani Anna w rozmowie z Polsatem. W związku z tym Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Poznaniu 8 listopada przysłał pani Annie zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego uchylającego przyznane jej zasiłki.