Gierada ("czwórka" na liście Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Sejmu w woj. świętokrzyskim) zwołał w sobotę po południu konferencję prasową w parku na jednym z kieleckich osiedli. Jak mówił, kilka godzin wcześniej na lokalnym portalu internetowym zobaczył zdjęcie swojego materiału wyborczego - baneru z fotografią w kształcie jego postaci (tzw. stand), który powieszono w parku na gałęzi drzewa. Jego postać ma częściowo odciętą głowę i splątane taśmą nogi. "Dzisiaj została przekroczona kolejna granica. Dzisiaj również się zastanawiam, czemu tak się dzieje - i mogę powiedzieć, że jest to zrobione przez masę płynącego hejtu i szerzenia nienawiści, które wychodzą z jednej opcji politycznej, często niestety rozpropagowywane przez telewizję publiczną, co mówię z dużą przykrością" - podkreślił Gierada. Polityk PO przypomniał, że w tym samym okręgu wyborczym "główną postacią, 'jedynką' Prawa i Sprawiedliwości jest minister sprawiedliwości i prokurator generalny" Zbigniew Ziobro. "To również przez pana, panie ministrze Ziobro, i przez pana bezczynność, która niestety do takich rzeczy zachęca" - zaznaczył Gierada. Zgłoszenie sprawy na policję "Niedługo minie dwa lata od momentu, kiedy również postacie polityków Platformy Obywatelskiej, europosłów zostały powieszone na szubienicach w Katowicach. I do tej pory sprawcy nie mają postawionych zarzutów" - dodał Gierada. Odnosząc się do sprawy ze swoim banerem, polityk PO zapowiedział, że będzie zgłoszona organom ścigania. "My tę sprawę zgłaszamy na policję. W poniedziałek udamy się do prokuratury, bo to musi zostać wyjaśnione i żądamy ścigania tych sprawców" - podkreślił poseł. Gierada zwrócił się z apelem do swoich oponentów politycznych, "do tych wszystkich, którzy popierają inną opcję polityczną". "Po 13 października (dzień wyborów - PAP) też będzie życie. Jesteśmy obywatelami jednego kraju i przyjdzie nam po 13 października budować wspólnie ten kraj. Nie róbcie tego, bo na to patrzą nasze dzieci, nasze rodziny, nasi zwolennicy i wyborcy. I nie chcę myśleć, jaki mógłby być kolejny krok" - podkreślił Gierada. Wniosek do prokuratury Przygotowaniem wniosku do prokuratury ma się zająć pełnomocnik Gierady, ubiegający się o mandat senatora w Kielcach z ramienia KO (popierany także przez PSL-Koalicję Polską i KW SLD) mecenas Edward Rzepka. "Można było się uśmiechać, żartować, kiedy niszczono nasze materiały, zdzierano plakaty, cięto banery. W tej chwili granica jest przekroczona (...). Mamy nadzieję, że prokuratura potraktuje to równie poważnie, jak my to traktujemy. To jest przestępstwo, to jest forma groźby karalnej. Za to jest odpowiedzialność karna do pięciu lat pozbawienia wolności" - powiedział Rzepka. "Zrobimy wszystko, żeby sprawcy zostali ujęci i sprawiedliwie osądzeni. I żeby to było przestrogą dla innych, którzy dopuszczają się tego rodzaju czynów. To nie jest walka polityczna, to jest przestępstwo. To są metody gangsterskie (...). Nie ma na to zgody (...). Walka polityczna, zbliżające się wybory - nic nie usprawiedliwia tego rodzaju aktów przemocy (...). Po takich właśnie zapowiedziach zginął Paweł Adamowicz (prezydent Gdańska - PAP)" - dodał adwokat. Niszczone banery We wtorek podczas konferencji prasowej kandydujący z listy KO w regionie poinformowali o niszczeniu na dużą skalę w województwie świętokrzyskim ich banerów wyborczych. Jak mówił wówczas Gierada "niemal codziennie" tego typu sprawy o niszczeniu materiałów są zgłaszane na policję. Chodziło o zrywanie banerów, ich rozcinanie, wycinanie twarzy kandydatów ze zdjęć. Poseł wskazał, że zniszczono lub ukradziono także ok. 30 "stojących" banerów ze zdjęciem w kształcie jego postaci; niektóre miały np. odciętą głowę. W gminie Chęciny między 6 a 19 września zniszczono 17 banerów kandydatów KO.