Minister podkreślił, że niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, którą - zdaniem ekspertów - dotkniętych jest od 10 proc. do 15 proc. par w wieku rozrodczym. Jednocześnie Polska jest ostatnim krajem w Europie, w którym nie ma regulacji dotyczących zapłodnienia in vitro, a tym samym brakuje przepisów, które chroniłyby rodziców, zarodki i opisywałyby zasady procedury przeprowadzania tych zabiegów. Dodał, że autorzy rządowego projektu starali się stworzyć takie prawo, które zagwarantuje dostępność do metody in vitro, ale też będzie respektować wartości etyczno-moralne. Dodał, że projekt przewiduje kompleksowe objęcie opieką wszystkich, którzy borykają się z problemem niepłodności, nikogo zaś nie zmusza do stosowania tej czy innej metody. - Opisaliśmy cały proces diagnozy i wszystkie metody leczenia stosowane w tej chorobie, a także zasady ochrony zarodków, komórek rozrodczych, dzieci rodzących się dzięki tej metodzie i ich rodziców"- powiedział Arłukowicz. 15 rożnych projektów ws. in vitro Wskazał, że od 1989 r. w polskim parlamencie pojawiło się 15 różnych projektów dotyczących in vitro, ale - jak powiedział - zawsze debata polityczna i oczekiwania na efekt polityczny skutkowały tym, że żadna z tych ustaw "nigdy tak naprawdę nie dotarła do finalnej debaty parlamentarnej i podpisu prezydenta". Zdaniem ministra pierwszym krokiem do regulacji metody in vitro był rządowy program zdrowotny, który opisywał sposób przeprowadzania i finansowania zabiegów in vitro w Polsce. Od 1 lipca 2013 r. w programie zarejestrowano 19 tys. par borykających się z problemem niepłodności, a obecnie 14 tys. par jest w trakcie procedury in vitro. Dzięki programowi na świat przyszło ponad 1650 dzieci. Drugim krokiem - według Arłukowicza - było wprowadzenie od 1 lipca 2014 r. na listę leków refundowanych leków stosowanych w metodzie in vitro. Trzecim, jak wskazywał, ma być rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności, który jest "kompromisem eksperckim, merytorycznym, medycznym, ale także etyczno-moralnym". Arłukowicz skrytykował projekt PiS Minister skrytykował propozycję PiS, by stosowania in vitro w Polsce całkowicie zakazać. Jak powiedział, budzi to szczególne emocje w Polsce i zdziwienie poza granicami kraju, bo "takich przepisów nie ma nigdzie w Europie". Arłukowicz zwrócił uwagę, że projekt PiS zawiera przepisy zakazujące stosowania in vitro przez Polaków i przewidujące kary za tworzenie embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety. - Takich przepisów nie widzieli Europejczycy w żadnym kraju - podkreślił. Podobne rozwiązania zakładał także drugi projekt PiS - o zakazie zapłodnienia pozaustrojowego i manipulacji ludzką informacją genetyczną. W ostatnim czasie został on wycofany z Sejmu; jak tłumaczyli wnioskodawcy, stało się tak dlatego, bo były one niemal identyczne. Minister mówił, że wycofanie tego projektu nakazał prezes PiS Jarosław Kaczyński, ponieważ był pod nim podpisany kandydat tej partii na prezydenta Andrzej Duda (obecnie europoseł, wcześniej poseł na Sejm). Zdaniem Arłukowicza ten projekt przeszkadza Dudzie w kampanii, bowiem Polacy chcą in vitro. In vitro to postęp - Polacy nie boją się już in vitro i wiedzą, że in vitro jest nowoczesną metodą leczenia. Oni wiedzą, że te dzieci nie mają "syndromu powstania na szkle", że nie mają żadnej bruzdy i że nie są w niczym gorsze od wszystkich innych dzieci, które rodzą się drogą naturalną - mówił minister. - Europa i świat nagradzają twórców in vitro Noblem, a Jarosław Kaczyński, pod rękę z Tadeuszem Rydzykiem, mówią o tym, żeby Polaków karać więzieniem i zakazać im in vitro - podkreślił. Rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności zakłada, że z procedury in vitro będą mogły korzystać małżeństwa oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Zezwala na dawstwo zarodków, zabrania zaś tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie, a także preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka (chyba, że wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej). Zakazane ma być też niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - grozić ma za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5. Oprócz rządowego projektu oraz projektu PiS posłowie rozpatrują także dwa projekty SLD. Początkowo miał być omawiany również projekt autorstwa Twojego Ruchu, jednak wskutek wycofania poparcia niektórych z podpisanych pod nim posłów, został wycofany z porządku obrad.