32-letnia Anna C. i 39-letni Wiesław C. opiekowali się dwójką własnych dzieci w wieku 2 i 9 lat. W styczniu br. powierzono im rodzeństwo - pięcioro dzieci w wieku od roku do sześciu lat. Na początku lipca zmarł 3-letni chłopiec. Jego opiekunowie twierdzili, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - dziecko miało spaść ze schodów. W połowie września zmarła 5-letnia dziewczynka - tym razem rodzice zastępczy twierdzili, że 5-latka pośliznęła się podczas kąpieli, upadła i uderzyła, a następnie zachłysnęła wodą. W obu przypadkach rodzice zastępczy utrzymywali, że doszło do wypadku. W poniedziałek, po otrzymaniu wyników sekcji zwłok dziewczynki, w których jednoznacznie jako przyczynę śmierci wskazano pobicie, śledczy zdecydowali o zatrzymaniu rodziców, a we wtorek przedstawili im zarzuty. Kobiecie - za udział w śmiertelnym pobiciu 3-latka oraz zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym 5-latki - grozi nawet kara dożywocia. Mężczyźnie - za pobicie ze skutkiem śmiertelnym - do 10 lat więzienia. Małżeństwo usłyszało też zarzut znęcania się nad dziećmi. Stosowali wobec dzieci "terror psychiczny" Wydział zamiejscowy w Pucku Sądu Rejonowego w Wejherowie przychylił się do wniosku puckiej prokuratury rejonowej o aresztowanie na trzy miesiące dwojga podejrzanych. Jako uzasadnienie wniosku śledczy podali surową karę, która grozi małżeństwu oraz obawę utrudniania przez nich postępowania karnego. Sąd podzielił te argumenty. Sędzia Izabela Frąckowiak-Aleksiejew zwróciła m.in. uwagę, że jeden z zarzucanych przez prokuraturę czynów małżeństwo miało popełnić wspólnie i podejrzani przebywając na wolności mieliby możliwość wpływania na zaznania swoje oraz innych osób. Wygłaszając krótkie uzasadnienia sędzia mówiła też, że z ustaleń prokuratury wynika, że małżonkowie od stycznia do września znęcali się nad piątką powierzonych im dzieci fizycznie, stosowali też wobec nich "terror psychiczny" - krzyczeli i w inny sposób wymuszali na dzieciach określone zachowania. Śledczy podali, że podejrzani tłumaczyli, iż opieka nad tak dużą liczbą dzieci "przerosła ich". Planowane są badania psychiatryczne kobiety. W trakcie przesłuchania w prokuraturze kobieta poinformowała, że w przeszłości miała problemy natury psychicznej. Prokurator generalny zażądał wyjaśnień Prokurator generalny wystąpił o informacje ws. śmierci rodzeństwa z Pucka. - Prokurator generalny zdecydował się poprosić o szczegółową informacje dot. tego śledztwa, gdyż sprawa jest bardzo bulwersująca, dotyczy śmierci dzieci w rodzinie zastępczej - zaznaczył. Postępowanie prokuratury w Pucku w sprawie śmierci rodzeństwa objęte zostało dodatkowo zwierzchnim nadzorem służbowym i jest przedmiotem badania Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dlaczego nikt nie reagował? Rodziną zastępczą, w której doszło do śmierci rodzeństwa, opiekowało się Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku. W środę w placówce rozpoczęła się kontrola zlecona przez wojewodę pomorskiego. Sprawdzane jest, czy nadzór nad tą rodziną był prawidłowy i czy starostwo realizowało obowiązki nałożone na nie przez Ustawę o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Dyrektor Centrum Beata Kryszak twierdzi, że rodzina miała dobrą opiekę, a wszystkie działania Centrum były prawidłowe. Dodała, że rodzina C. w 2010 r. przeszła odpowiednie szkolenie i spełniała wszelkie wymogi, a powierzone jej w styczniu rodzeństwo to pierwsze dzieci, które do niej trafiły. Kryszak zaznaczyła, że tuż po śmierci pierwszego dziecka rodzina została objęta pomocą psychologiczną. Dodała, że w pierwszym tygodniu po śmierci chłopca psycholog bywał w rodzinie "niemal codziennie", a potem - średnio raz na tydzień. Po śmierci drugiego dziecka natychmiast została podjęta decyzja o przeniesieniu pozostałej trójki dzieci do innej rodziny zastępczej. Dyrektor dodała, że ta decyzja była też "poparta wnioskiem z prokuratury i postanowieniem sądu". Wyjaśniła, że po zatrzymaniu małżeństwa C. ich rodzonymi dziećmi zajęła się rodzina. Rzecznik praw dziecka Marek Michalak we wtorek zapowiedział, że zbada okoliczności śmierci dzieci. Przedstawiciele rzecznika mają skontrolować instytucje odpowiedzialne za nadzorowanie pracy rodziny zastępczej, a także czynności podejmowane przez organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. Chcą też sprawdzić, jak zostało zabezpieczone dobro pozostałych dzieci umieszczonych w rodzinie zastępczej. Dlaczego matki nie chcą swoich dzieci? Weź udział w dyskusji! INTERIA360: To "tylko" niekompetentni i gnuśni urzędnicy...