Tomasz Sz. był sędzią warszawskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wydawał decyzje w sprawach związanych z bezpieczeństwem państwa, miał dostęp do informacji niejawnych, związanych chociażby z obecnością Polski w NATO czy Unii Europejskiej. W poniedziałek sędzia nieoczekiwanie pojawił się na propagandowej konferencji prasowej w Mińsku. Przekonywał na niej, że opuścił nasz kraj, ponieważ rzekomo był w nim "prześladowany". Pokazywał swoją legitymację sędziowską, nominację podpisaną przez prezydenta RP i poprosił o azyl polityczny w kraju rządzonym przez Alaksandra Łukaszenkę, wychwalając dyktatora. Były sędzia Tomasz Sz. na Białorusi. W Polsce trwa śledztwo Ucieczka Tomasza Sz. z Polski odbiła się szerokim echem wśród polityków, ponieważ prawnik ten był zamieszany w tzw. aferę hejterską w resorcie sprawiedliwości, która na światło dzienne wyszła w 2019 roku. Znalazł się w grupie osób, która publikowała w sieci nieprzychylne komentarze na temat przeciwników reformy sądownictwa. Po wyjeździe mężczyzny na Białoruś mazowiecki WSA uchylił mu immunitet, a prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku potencjalnego szpiegostwa na rzecz Białorusi, jakiego miał podjąć się Tomasz Sz. Za zarzucane czyny grozi mu kara od ośmiu lat więzienia do dożywotniego pozbawienia wolności. Śledczy zawnioskowali o trzymiesięczny areszt dla zbiegłego sędziego, a warszawski sąd przychylił się do niego w środę. Postanowienie to daje możliwość wydania listu gończego za Tomaszem Sz. - procedura ta jest zapowiadana, chociaż wiadomo, iż przebywa on za wschodnią granicą. W reakcji na postępowanie byłego sędziego, zajmującego się obecnie przede wszystkim sianiem propagandy na temat Polski i rzekomo pomyślnego życia na Białorusi, premier Donald Tusk wrócił do pomysłu funkcjonowania komisji ds. wpływów rosyjskich. Szef rządu postuluje, by zakres jej działań rozszerzyć o badanie wpływów białoruskich. Tomasz Sz. odwiedzał już Białoruś. Oficjalnie jako turysta Jak ujawniła Prokuratura Krajowa, Tomasz Sz. opuścił Polskę najprostszą możliwą drogą: przez przejście graniczne w Terespolu, obecnie jedyne czynne na polsko-białoruskim pograniczu. Wcześniej media informowały, iż mógł wybrać "okrężną" trasę przez Turcję. Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak mówił, że były sędzia odwiedził Białoruś także w czerwcu zeszłego roku - oficjalnie w celach turystycznych. W przestrzeni publicznej pojawiły się się więc zarzuty o sprawność służb w tamtym czasie, które miały nie wykryć tej podróży przedstawiciela władzy sądowniczej. Swoje zarzuty ma także opozycja. Przedstawiciele PiS przypominają, że po ujawnieniu tzw. afery hejterskiej Tomasz Sz. pojawiał się w towarzystwie polityków obecnego obozu rządzącego, opowiadając o szczegółach sprawy m.in. na terenie Sejmu. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!