Do zdarzenia doszło w połowie grudnia 2007 r., niespełna dwa tygodnie po wypuszczeniu na wolność siedmiu oskarżonych członków gangu. Co ciekawe, napastnicy, którzy pobili funkcjonariuszy zostali zatrzymani i po przesłuchaniu... zwolnieni. O uchyleniu aresztów przez sąd, któremu przewodniczyła sędzia Barbara Piwnik, jako pierwszy doniósł tygodnik "Wprost". O bandytach z gangu obcinaczy palców mówili potem czołowi politycy. Szef PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że pod rządami Platformy Obywatelskiej "w kraju dzieją się rzeczy niebywałe", bo na wolność wychodzą "arcyzbrodniarze", którzy obcinali ludziom palce. Premier Donald Tusk odpowiedział w TVN24, że nie wie "kto komu obcinał palce", a decyzje w sprawie aresztów wydają niezawisłe sądy. Gang obcinaczy palców ma na sumieniu, co najmniej 20 uprowadzeń i trzy zabójstwa. Gangsterzy porwanym ofiarom obcinali palce i przesyłali je rodzinom z żądaniem okupu. Ciał dwojga zakładników - hinduskiego biznesmena i córki podwarszawskiego przedsiębiorcy - nie odnaleziono do dziś. Kierowana przez Grzegorza K., ps. Ojciec, banda działała w latach 2003-2005. Zarobiła na kidnapingu co najmniej 7 milionów zł.