Przed sądem w Przemyślu toczy się proces o naruszenie dóbr osobistych, który wytoczyła arcybiskupowi Michalikowi feministka z Kielc. Kobieta poczuła się dotknięta słowami metropolity, żąda przeprosin, 1000 zł zadośćuczynienia na cel charytatywny oraz odwołania wypowiedzi w ogólnopolskich mediach. Sprawa dotyczy głośnej homilii wygłoszonej w 2013 roku, podczas której arcybiskup Michalik dowodził, że Kościół stał się celem ataku promujących aborcję i zwalczających tradycyjny model rodziny feministek. Podczas pierwszej rozprawy pozwanego metropolity w sądzie nie było. Nie wiadomo, czy stawi się na kolejnej, którą zaplanowano na czwartek. Jak podaje "Rzeczpospolita", w obronie arcybiskupa wystąpili prawnicy - dr Michał Chajda z Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz dr Michał Skwarzyński z KUL, którzy w wydanej opinii dowodzą, że proces jest bezpodstawny. Za tak sformułowaną tezą przemawia według nich fakt, że wypowiedzi miały charakter ocen niepodlegających odpowiedzialności prawnej i stanowiły wyraz wolności wyznania oraz wolności słowa, a działanie samo w sobie było podyktowane społecznie uzasadnionym interesem społecznym. Prawnicy argumentują też, że metropolita w całej sprawie nie jest traktowany jak każdy inny obywatel. Próby kontroli kazań dopatruje się w działaniach sądu z kolei senator Kazimierz Jaworski z "Polski Razem". "Jako katolik w całości podzielam poglądy wygłoszone przez arcybiskupa" - podkreśla w rozmowie z gazetą. Wysłał też list do ministra sprawiedliwości, w którym apeluje o podjęcie adekwatnych działań. Więcej w "Rzeczpospolitej"