Sikorski był pytany przez dziennikarzy, dlaczego wyjazdem archeologów do Smoleńska nie zajmuje się MSZ, a prokuratura. - Z tego, co wiem, to kwestią jest nadanie archeologom statusu i tym statusem ma być to, że będą właśnie ekspertami prokuratury - odpowiedział Sikorski. Zastrzegł, że jego informacje na ten temat pochodzą sprzed kilku dni. Jak ocenił, fakt, że to prokuratura zajmuje się wyjazdem archeologów do Smoleńska, oznacza, "że przybliżamy się do tego, aby polscy archeolodzy mogli tam być". We wtorek prokuratura poinformowała, że chce, by dodatkowe oględziny miejsca katastrofy prezydenckiego samolotu przeprowadziło 21 archeologów i geofizyków. Wśród zawnioskowanych przez prokuraturę do udziału w oględzinach obszaru tragedii znajduje się 10 pracowników Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie; oprócz nich na liście jest jeszcze czterech geofizyków z jednej z krakowskich firm. Są także geodeci z firmy ze Skawiny, a także badacze z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Instytutu Archeologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i Uniwersytetu Wrocławskiego. Wniosek o pomoc prawną Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który do strony rosyjskiej został skierowany w końcu ubiegłego tygodnia, zawiera m.in. prośbę o dokonanie kolejnych uzupełniających oględzin miejsca tragedii - na potrzeby polskiego śledztwa - z udziałem ekspertów z dziedziny geofizyki i archeologii. O tym, że grupa polskich specjalistów uda się do Smoleńska, by zbadać miejsce katastrofy prezydenckiego Tu-154, poinformował na początku maja minister w kancelarii premiera Michał Boni. Jak wyjaśniał, badania te są potrzebne, ponieważ wraz z upływem czasu i opadami deszczu może następować wypłukiwanie z ziemi tych rzeczy, które po katastrofie znalazły się głęboko pod jej powierzchnią. "Polscy archeolodzy nie będą samodzielni" Polscy archeolodzy - kiedy w końcu pojadą do Smoleńska - nie będą samodzielnie przeszukiwać terenu katastrofy, a jedynie uczestniczyć w pracy rosyjskich ekip. Wyjazd archeologów do Rosji już trzy tygodnie temu zapowiadał rząd. Okazuje się jednak, że była to wielka improwizacja, bo do dzisiaj nie wiadomo, kiedy polscy specjaliści mają jechać na miejsce katastrofy. Polscy archeolodzy nie będą mogli pracować samodzielnie i tylko dzięki temu można w ogóle mówić o ich wyjeździe do Smoleńska. Kwestia polskich archeologów znalazła się w prokuratorskim wniosku do Rosjan o pomoc prawną. Jej specyfika polega na tym, że śledczy zwracają się do gospodarza postępowania, by wykonał pewne czynności i przesłał ich pisemne wyniki. W dokumencie zwróciliśmy się więc do rosyjskich prokuratorów, by dokonali uzupełniających oględzin miejsca katastrofy. Na końcu pisma znalazła się formuła: "Uprzejmie proszę o możliwość udziału w tych czynnościach niżej wymienionych specjalistów", po czym pojawia lista 21 nazwisk. Okazuje się więc, że kilka tygodni temu rząd improwizował, zapowiadając, że do Smoleńska już wyjeżdżają ekipy archeologów. Najpierw poinformowano dziennikarzy, potem oficjalnie Rosjan, a następnie zaczęto się zastanawiać, jak to zrobić. Próbowano przez MSZ. Kwestią jest nadanie archeologom statusu i tym statusem ma być to, że będą ekspertami prokuratury - mówił szef MSZ Radosław Sikorski.