Do zdarzenia doszło podczas konferencji prasowej Donalda Tuska w Jerozolimie. Według relacji Tomasza Machały z Polsatu, reporter PAP chciał zapytać premiera o zapowiedzianą trzy lata temu ustawę reprywatyzacyjną. Treść pytania, jeszcze przed jego zadaniem, poznał Tomasz Arabski, szef Kancelarii Premiera. Próbował skłonić dziennikarza do zmiany pytania. Gdy to mu się nie udało, wyciągnął komórkę i zadzwonił do szefa Polskiej Agencji Prasowej. Po kilku minutach, w kieszeni reportera PAP zadzwonił telefon. Reporter odebrał. Dzwonił jego szef. Szef zakazał mu zadawania pytania o ustawę reprywatyzacyjną. Reporter pytania nie zadał. Politycy goszczący w audycji "7. Dzień Tygodnia" w radiu ZET zgodnie uznali, że takie praktyki są niedopuszczalne. - Tak nie powinno być. Ta sytuacja nie powinna się zdarzyć - powiedział Andrzej Halicki (PO). Zdaniem Jana Lityńskiego, doradcy prezydenta "Arabski zrobił głupstwo. Został ukarany medialnie. Minister powinien wyciągnąć wnioski, że się nie robi głupstw." - To był skandal. To jest naruszenie elementarnych zasad - stwierdził Mariusz Błaszczak (PiS). - To jest podwójny skandal, minister Arabski nie miał prawa wykonać tego telefonu - dodał Marek Wikiński (SLD). Oświadczenie Prezesa PAP Oto oświadczenie Prezesa PAP - Redaktora Naczelnego Oddziału PAP Media Jerzego Paciorkowskiego: "W związku z licznymi pytaniami ze strony różnych mediów informuję, że w czasie wizyty szefa polskiego rządu w Izraelu rozmawiałem telefonicznie z min. Tomaszem Arabskim. Rozmowa dotyczyła m.in. problemów reprywatyzacji w kontekście odszkodowań za mienie pożydowskie. Po tej rozmowie i konsultacjach w Agencji poprosiłem korespondenta PAP o niepodejmowanie tego tematu podczas konferencji prasowej w Izraelu, wychodząc z przekonania, że właściwym miejscem do rozpoczęcia dyskusji na ten temat jest przede wszystkim Warszawa, zwłaszcza że temat ten nie pojawił się w oficjalnych wystąpieniach podczas wizyty w Izraelu. Nie był także przedmiotem zainteresowania dziennikarzy izraelskich, którzy pytań o reprywatyzację nie zadawali."