25 marca SA miał po raz pierwszy rozpatrywać apelacje prokuratury i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych (czyli górników z "Wujka"), którzy chcą uchylenia umorzenia i ponownego procesu. W lipcu 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że karalność nieumyślnego - jak przyjęto - czynu Kiszczaka przedawniła się w 1986 r. SA nie badał jednak sprawy merytorycznie, bo okazało się, że w odpisie sentencji wyroku SO dla stron nie podano kwalifikacji prawnej czynu Kiszczaka, choć było to w oryginale wyroku. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Maciej Bednarkiewicz wniósł o odroczenie sprawy i o dostarczenie stronom przez SO poprawnych odpisów. Argumentował, że "połowę swej apelacji" oparł m.in. na błędnym odpisie. Wniosek ten poparli prokurator oraz obrońca. Wszyscy trzej uznali, że w sprawie chodzi o "błąd ludzki". Mec. Bednarkiewicz oceniał, że rozpatrzenie apelacji może się przedłużyć o ok. dwa miesiące. - To niedopatrzenie sekretarza sądu, bo w oryginale wyroku to jest podane - mówił sędzia SA Jerzy Leder. O sprawie SA powiadomił prezesa SO, by przeprowadzono postępowanie wyjaśniające. - Nie ma tolerancji ze strony SA dla takich działań czy zaniechań; rzecz musi zostać wyjaśniona, a winni muszą zostać ukarani - oświadczył sędzia Leder. - W ramach postępowania sprawdzającego stwierdzono, że pracownik sekretariatu wysłał stronom odpis niewłaściwej wersji roboczej wyroku - powiedział w maju rzecznik SO sędzia Wojciech Małek. Dodał, że pracownikowi temu udzielono pouczenia. W kwietniu sąd okręgowy rozesłał stronom poprawne odpisy swego wyroku; prokuratura i oskarżyciele posiłkowi ponowili swe apelacje. Teraz SA wyznaczył nowy termin rozprawy apelacyjnej. Według aktu oskarżenia Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom "oddziałów zwartych" MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, co było podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek". Kiszczakowi grozi do 10 lat więzienia. SO uznał, że Kiszczak - zobowiązany jako szef MSW do określenia zasad użycia broni przez oddziały MO - nie spełnił tego obowiązku, poprzestając na wydaniu szyfrogramu, przez co nieumyślnie sprowadził niebezpieczeństwo powszechne dla życia i zdrowia górników - zdania o "poprzestaniu na wydaniu szyfrogramu" także nie było w odpisie wyroku SO. Według SO, szyfrogram miał podstawę prawną i nie był rozkazem, lecz tylko powieleniem dekretu o stanie wojennym, choć Kiszczak samodzielnie dopisał, że strzelanie jest możliwe jedynie wobec zagrożenia życia milicjantów. Sąd zwrócił uwagę, że Kiszczak zabronił użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef katowickiej milicji - mimo to ZOMO strzelało. Był to już trzeci wyrok sądu I instancji w trwającym od 1994 r. procesie Kiszczaka. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylił SA. Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu złego stanu jego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców spod "Wujka", w którym zapadł już prawomocny wyrok skazujący. W czerwcu 2008 r. katowicki sąd apelacyjny złagodził wyrok b. dowódcy plutonu specjalnego ZOMO Romualdowi Cieślakowi - z 11 do 6 lat więzienia. 13 jego podwładnych dostało zaś wyroki od 3,5 do 4 lat - wyższe niż w sądzie okręgowym. W kwietniu Sąd Najwyższy oddalił kasacje obrony skazanych członków ZOMO. 83-letni Kiszczak ma jeszcze inne procesy przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Jest jednym z oskarżonych autorów stanu wojennego z 1981 r. W dwóch oddzielnych sprawach odpowiada zaś za dyskryminację wyznaniową i zwolnienie w latach 80. z resortu oficera MO, który posłał córkę do pierwszej komunii oraz milicjanta "drogówki" za zawarcie ślubu kościelnego. Od 1945 r. Kiszczak był funkcjonariuszem Informacji Wojskowej, a od 1957 r. - Wojskowej Służby Wewnętrznej. W 1972 został szefem wywiadu wojskowego. Od 1979 r. - szef kontrwywiadu WSW. W 1981 r. został szefem MSW jako bliski współpracownik gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Członek WRON. Był w Biurze Politycznym KC PZPR w latach 1986-90. Uczestnik rozmów w Magdalence i prac Okrągłego Stołu w 1989 r. Desygnowany na premiera w lipcu 1989 r.; nie zdołał utworzyć rządu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego miał funkcję wicepremiera. W lipcu 1990 r. wycofał się z polityki, przekazując resort Krzysztofowi Kozłowskiemu.