Szef polskiej dyplomacji spotkał się w siedzibie resortu w Warszawie z przedstawicielami nieuznawanego przez administrację prezydenta Aleksandra Łukaszenki zarządu Związku Polaków na Białorusi. Po spotkaniu zwrócił się do dziennikarzy prosząc by "uwzględniali specyfikę pracy MSZ". Prosił też o to, by "niektóre sprawy, o których tu dyskutujemy pozostały niejawne". Minister spraw zagranicznych powiedział, że los naszych rodaków na Białorusi, los środowisk demokratycznych w tym kraju jest przedmiotem troski ministerstwa, którym kieruje, oraz że prosi media o "solidarność i odpowiedzialność" w traktowaniu tych tematów. - Wszędzie tam, gdzie można narazić kogoś na prześladowania potrzeba odpowiedzialności po stronie ministerstwa, ale także w sposobie relacjonowania przez media - mówił Radosław Sikorski. Andżelika Orechwo, nieuznawana przez reżim Aleksandra Łukaszenki przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi, powiedziała, że trudno sobie wyobrazić możliwość działania Związku "w warunkach nielegalności i nieuznawalności" bez wsparcia polskiego rządu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W środę PAP opublikowała informację, że wewnętrzna baza danych MSZ dot. pomocy rozwojowej zawierająca m.in. opisy projektów z ich celami politycznymi, kwoty na wsparcie opozycji białoruskiej, znalazła się na ogólnodostępnym amerykańskim portalu internetowym. MSZ, komentując sprawę, podkreśliło, że to nie powinno się znaleźć w domenie publicznej; resort spraw zagranicznych doprowadził do usunięcia danych ze strony portalu. Wcześniej "Rz" napisała, że MSZ "wysłało ok. 30 opozycjonistom deklaracje podatkowe PIT z sumami, jakie otrzymali od polskiej dyplomacji". Według gazety dokumenty zostały podpisane przez urzędniczkę z Wydziału Planowania i Realizacji Budżetu Biura Administracji MSZ i nie opiewają na duże sumy. Rozmówcy dziennika ocenili, że białoruskie władze mogą uznać takie dokumenty za dowód nielegalnego finansowania opozycji z zagranicy.