W ubiegłym tygodniu podczas egzaminu gimnazjalnego uczniowie musieli napisać dwa teksy własne, w tym charakterystykę wybranego bohatera "Syzyfowych prac" Stefana Żeromskiego albo "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego. W niektórych szkołach lektury te nie zostały jednak jeszcze przerobione, a wynik egzaminu ma wpływ na przyjęcie ucznia do szkoły ponadgimnazjalnej. ZNP przypomina, że nauka w tym roku kończy się 20 czerwca, więc na realizację programu nauczyciele mieli czas do 18 czerwca. - Trudno zatem wymagać, aby na dzień 22 kwietnia (wtedy przeprowadzony był egzamin gimnazjalny - przyp. red.) zrealizowany był cały obowiązkowy kanon lektur, bowiem do końca roku szkolnego pozostaje jeszcze około 40 godzin obowiązkowych zajęć przedmiotowych z języka polskiego - napisał prezes ZNP Sławomir Broniarz w liście do minister edukacji. - ZNP zaniepokojony sytuacją, jaka powstała w związku z przebiegiem tegorocznego egzaminu gimnazjalnego w kilkudziesięciu szkołach na terenie Polski, oczekuje od pani minister pilnego rozwiązania problemu, który jednak nie będzie odbywał się kosztem dzieci, jak to miałoby miejsce w przypadku powtórzenia egzaminu - czytamy w także w liście. Zdaniem ZNP, żaden egzamin nie może naruszać zasady równości szans przystępujących do niego uczniów; nie do przyjęcia jest sytuacja, gdy uczniowie są zaskakiwani zadaniami egzaminacyjnymi, których nie są w stanie wykonać. Dlatego też związek oczekuje ustanowienia od przyszłego roku takiego terminu egzaminu gimnazjalnego, który będzie gwarantował realizację pełnej podstawy programowej. - Jednocześnie ZNP protestuje przeciwko przerzucaniu odpowiedzialności na nauczycieli i obarczaniu ich winą za powstałą sytuację. Tym bardziej, że to w kompetencji pani minister, jak i dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej leży takie ustalenie terminu egzaminu, który gwarantowałby bezkolizyjne i odpowiedzialne jego przeprowadzenie. W poniedziałek Hall poinformowała dziennikarzy, że wnioski i konkretne rozwiązania w sprawie egzaminu gimnazjalnego zostaną podjęte po pełnej analizie prawa i skali zjawiska. Ma to nastąpić w ciągu dwóch, trzech dni. Minister dodała, że zbierane są dane mające dać wiedzę, w ilu szkołach nieprzerobione zostały lektury wymagane na egzaminie. Według danych MEN, chodzi o około 30 szkół na około 7 tys. gimnazjów w całym kraju. Hall zapewniła, że resort chce pomóc uczniom, którzy znaleźli się w tej sytuacji. - Będziemy się starali wyjść naprzeciw tym uczniom i spowodować w zgodny z prawem sposób, by zostali jak najbardziej sprawiedliwie potraktowani podczas rekrutacji do szkół. Szukamy zgodnego z prawem rozwiązania. Wysuwany przez niektóre środowiska postulat, by powtarzać egzamin, byłby bardzo trudny dla zdecydowanej większości uczniów, która jest po teście i poradziła sobie z tym pytaniem - zaznaczyła minister. W poniedziałek o zajęcie stanowiska w sprawie egzaminu gimnazjalnego zwrócił się do minister edukacji Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowicz. Według niego, "nieprzerobienie pewnych lektur" w szkole nie może stawiać części uczniów "w sytuacji znacznie gorszej" niż innych podczas egzaminów gimnazjalnych.