Anusz powiedział dziennikarzom, że przekazał prokuratorowi odnalezione przez siebie akta IPN, które wskazują, że Kowalski był tajnym współpracownikiem SB. - Prokurator powiedział mi, że nie miał wcześniej tych materiałów - dodał Anusz. IPN prowadził już wcześniej postępowanie weryfikujące prawdziwość oświadczenia lustracyjnego Kowalskiego o tym, że nie był tajnym współpracownikiem SB. W 2008 r. IPN ogłosił, że nie kieruje wniosku do sądu ws. posła, bo nie ma wystarczających dowodów, iż poseł PiS złożył fałszywe oświadczenie lustracyjne. W IPN nie zachowała się bowiem ani teczka personalna, ani teczka pracy TW "Mieczysław". Niedawno "Polityka" ogłosiła, że Anusz odnalazł w IPN dokumenty, które wskazują, że Kowalski jako TW "Mieczysław" i TW "Przemek" pomagał SB rozpracowywać środowisko NZS, odradzającego się na Uniwersytecie Warszawskim. Dzięki wsparciu Kowalskiego SB miała rozpracowywać działaczy zrzeszenia, m.in. szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Dowód na współpracę ma się znajdować w aktach sprawy dotyczącej rozpracowywania Marcina Mellera, obecnego naczelnego "Playboya"; Kowalski miał być źródłem informacji wobec 20-letniego wówczas studenta. Na dzisiejszym spotkaniu z dziennikarzami Anusz powiedział, że pod koniec 1988 r. widział Kowalskiego w stołecznej kawiarni "Na Rozdrożu" w towarzystwie esbeka, który kilka dni wcześniej zatrzymywał Anusza, wówczas działacza nielegalnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Anusz podkreślił, że ujawnione w 2008 r. w internecie katalogi IPN stwierdzały, że TW "Mieczysław" to właśnie Kowalski. Kowalski mówi, że nie był agentem i zapowiada, że "prawie na pewno" pozwie "Politykę" za pomówienie. Zaznaczył, że "Polityka" powołuje się na opinię Anusza, który - jego zdaniem - nie jest historykiem, tylko politykiem, znanym z niechętnej do PiS postawy. - Nie jestem politykiem, ani członkiem PiS, ani PO - replikuje Anusz. Podkreślił, że IPN dał mu dostęp do akt jako badaczowi prowadzącemu projekt nt. inwigilacji środowiska UW z lat 80. Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk mówił w zeszłym tygodniu, że pion lustracyjny IPN będzie się chciał zapoznać z nowo odnalezionymi materiałami o Bogusławie Kowalskim, których wcześniej nie znał. - Rozumiem, że przesłuchując mnie, IPN wznowił postępowanie w sprawie Kowalskiego - skomentował Anusz.