W środę w "Gazecie Wyborczej" szokujące ustalenia dziennikarki, która zadzwoniła pod ogłoszenia drobne typu "wywoływanie miesiączki". W internecie i gazetach codziennych dziesiątki ogłoszeń drobnych: "wywoływanie miesiączki", "farmakologicznie, tanio", "ginekolog - pełen zakres". Zadzwoniłam pod kilka numerów w Warszawie. Oto jedna z rozmów: Lekarz obiecuje, że oddzwoni za chwilę. Oddzwania, przedstawia się z nazwiska, podaje mi inny numer, na który znowu ja mam zadzwonić. Potem dokładny wywiad: ile mam lat, kiedy miesiączka, ile spóźnienia. - Zbadam panią, dziś o 17. Jak nie ma pęcherzyka ciążowego, to tabletki. Jeżeli ciąża się zagnieździła, proponuję nie kombinować, tylko wykonać zabieg. Czas pracuje na pani niekorzyść. - Boję się zabiegu. - Ale na tabletkach może pani się oszukać. U nas dziki kraj, to sprzedają jacyś hydraulicy. Kobiety płacą kilkaset złotych, dopiero, jak poczują ruchy, to przychodzą po pomoc. Albo nawet jak poroni, to i tak potem trzeba wyłyżeczkować. Stanęło na dwóch tysiącach: bezpiecznie, z anestezjologiem. Inna rozmowa telefonicza: - Mam 16 lat, czy mogę przyjechać bez rodziców? - Może pani dziś przyjechać. 1200 zł i na pewno nic już nie będzie. Jaka jest skala aborcyjnego podziemia, jak nastolatki radzą sobie w razie "wpadki" czytaj w środę w Gazecie Wyborczej.