Doniesienie dotyczy umowy między rządem Rzeczpospolitej Polskiej i Federacji Rosyjskiej ws. ram prawnych wyjaśniania okoliczności katastrofy smoleńskiej - usłyszał reporter RMF FM w Prokuraturze Krajowej. Po katastrofie w Smoleńsku, ówczesny rząd, wybrał konwencję chicagowską jako podstawę działania śledczych. Zakłada ona badanie katastrofy, jak wypadku samolotu cywilnego. Zdaniem PiS, prezydencki samolot, który leciał na uroczystości do Katynia i rozbił się w Smoleńsku, to maszyna wojskowa i tak powinien być badany wypadek. Zespół śledczy numer jeden Prokuratury Krajowej, czyli zespół smoleński Marka Pasionka, od sierpnia ubiegłego roku, prowadzi odrębne śledztwo w sprawie zdrady dyplomatycznej. Grzegorz Kwolek Szczegóły zawiadomienia Szef MON zawiadamia "o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej przez Donalda Tuska", który będąc premierem "nie dopełnił ciążących na nim obowiązków". Macierewicz wymienia kilka takich przypadków, m.in. zgodę na zastosowanie do badania katastrofy smoleńskiej załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej, co zdaniem szefa MON uniemożliwiło pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn. Zdaniem Macierewicza Tusk także "zaniechał poczynienia w umowie uzgodnień ze stroną rosyjską co do zagwarantowania udziału przedstawicieli RP we wszystkich czynnościach badawczych prowadzonych na miejscu badania, w konsekwencji czego prowadzenie tych czynności strona rosyjska rozpoczęła bez udziału przedstawicieli RP, a następnie prowadziła je, ograniczając bądź uniemożliwiając udział w nich przedstawicieli RP". Kolejny zarzut dotyczy zaniechania podjęcia czynności zmierzających do wyegzekwowania zwrotu Polsce wraku samolotu Tu-154M "oraz jego fragmentów, rejestratorów i urządzeń pokładowych, a także pochodzących z nich nośników danych. Tym samym Tusk według Macierewicza miał działać na szkodę państwa i narażać na szwank interes obywateli, w tym rodzin ofiar katastrofy, a także polski interes "polityczny związany z pozycją i wiarygodnością w stosunkach międzynarodowych" oraz interes związany z przeprowadzeniem prawidłowego badania katastrofy smoleńskiej i ustalenia jej przyczyn. Zdaniem szefa MON jest to przestępstwo opisane w art. 129 Kodeksu karnego, przewidującym karę do 10 lat więzienia dla osoby, która w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej. "Podejrzenie popełnienia przestępstwa jest uzasadnione. Prezes Rady Ministrów jest osobą upoważnioną do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa, w tym przypadku z Federacją Rosyjską (...) Jednak w tym przypadku skutki szkodliwej dla interesów Rzeczypospolitej Polskiej umowy zawartej przez premiera RP były ewidentne już w trakcie prowadzenia badania, gdy polskiemu akredytowanemu oraz grupie ekspertów nie pozwolono wykonać dokumentacji fotograficznej miejsca katastrofy, odmawiano udziału w przeprowadzanych przesłuchaniach, uniemożliwiono zapoznanie się z oryginalnym zapisem z tzw. czarnych skrzynek. Akredytowany Edmund Klich informował na bieżąco o trudnościach premiera Donalda Tuska w sprawozdaniach" - napisał Macierewicz.