"Anne z Zielonych Szczytów". Autorka tłumaczenia broni nowej wersji książki
Kontrowersje wokół nowego tłumaczenia książki dla młodzieży "Ania z Zielonego Wzgórza", teraz to "Anne z Zielonych Szczytów". - Zdaję sobie sprawę, że słowo "szczyty" nie brzmi może tak ładnie jak "wzgórze", ale sprawę przesądziły dzienniki samej Lucy Maud Montgomery. Pisarka ubolewała, że w licznych przekładach słowo "gables" nie zostało prawidłowo przetłumaczone - przekonuje Anna Bańkowska, autorka nowego przekładu powieści.
26 stycznia odbyła się premiera nowego tłumaczenia kultowej serii o rudowłosej marzycielce. "Anne z Zielonych Szczytów" podzieliła internet na zagorzałych fanów "tradycyjnego przekładu", gdzie Anne była po prostu Anią, a szczyty - wzgórzem oraz tych, którzy pamiętają, jak wspaniale było dorastać z dziewczynką i nowe tłumaczenie nie ma znaczenia.
Autorka nowego przekładu Anna Bańkowska broni się we wstępie do książki pisząc: "Zabiłam Anię, zburzyłam Zielone Wzgórze i pozbawiłam je pokoiku na facjatce. Proszę jednak o łagodny wymiar kary, zważywszy na to, że ktoś kiedyś musiał się podjąć tego niewdzięcznego zadania (...) Oddając Czytelniczkom i Czytelnikom nowy przekład jednej z najbardziej kultowych powieści, jestem świadoma "zdrady" popełnianej wobec pokolenia ich matek i babć, do których zresztą zaliczam też siebie. Tak jest - razem z wydawcą tego przekładu doszliśmy do wniosku, że w czasach, kiedy wszystkie dzieci wiedzą, że żadna mała Kanadyjka nie ma na imię Ania, Janka czy Zosia, a żaden Kanadyjczyk nie nazywa się Mateusz czy Karolek, pora przywrócić wszystkim, nie tylko wybranym (jak w poprzednich przekładach), bohaterkom i bohaterom książki ich prawdziwe imiona, nazwom geograficznym na Wyspie Księcia Edwarda zaś ich oryginalne brzmienie".
Autorka pytana w wywiadach o swoją relację z książką odparła, że sama czytała ją jako dziewięcioletnia dziewczynka, a ówczesne tłumaczenie sugerowało, że historia Ani mogła się wydarzyć również w Polsce.
Czytaj też: Nowe tłumaczenie “Ani z Zielonego Wzgórza”. Co wzburzyło emocje czytelników?
- Polskie tłumaczenie tytułu od samego początku nie było dokładne. To Rozalia Bernsteinowa przełożyła "Green Gables" jako "Zielone Wzgórze". Jak to się stało? Tłumaczka podczas pracy posiłkowała się szwedzkim wydaniem książki i to właśnie tam dokonano takiego przekładu. I tak w polskiej tradycji tłumaczeń zostało - powiedziała. Bańkowska zapewnia, że podejmując się tłumaczenia, miała na uwadze przyszłe pokolenia, które zapoznają się z tą książką po raz pierwszy.
Najwięcej kontrowersji wzbudza zmiana "Zielonego Wzgórza" na "Zielone Szczyty". Niektórzy dopatrują się tu elementów feminizmu, a nawet seksualizacji.
"Czasy się zmieniły, wszystkie Anne już szczytują, to czemu nie ta z zielonego wzgórza", "Tytuł straszny. Czemu i komu ma służyć taka dosłowność?" - piszą internauci pod postem wydawnictwa.
- Oczywiście nie chodzi tu o szczyt górski, tylko o trójkątną ścianę łączącą dwie części spadzistego dachu. Likwidacja wzgórza, które zresztą nigdy nie istniało, okazała się dla jednych strzałem w dziesiątkę, ale dla innych - czymś w rodzaju obrazy majestatu czy wręcz profanacji. Spodziewając się takiej reakcji, na początku zaproponowałam wydawnictwu inny tytuł. Chciałam nawiązać do serialu Netflixa "Anne with an e", czyli po polsku "Anne z e na końcu". Ostatecznie jednak wspólnie doszliśmy do wniosku, że jeżeli wszystko ma być zgodne z zamysłem autorki, to dotyczy to również tytułu - wyjaśnia autorka tłumaczenia.
Lucy Maud Montgomery ubolewała w swoich wierszach i dziennikach, że "gabels" jest źle tłumaczone, i zadaniem Anny Bieńkowskiej było oddanie prawdziwego charakteru opowieści w nowym tłumaczeniu.
- Uznałam, że wola autorki jest najważniejsza, a obowiązkiem tłumacza jest ją uszanować. Ponadto dowiedziałam się, że w Kanadzie, w tym na Wyspie Księcia Edwarda, domy z kilkoma szczytami są bardzo popularne, więc nazwa "Zielone Szczyty" jest jak najbardziej właściwa.
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.