Jarucka powiedziała, że nigdy nie fałszowała żadnego upoważnienia Włodzimierza Cimoszewicza. Powtórzyła, że w kwietniu 2002 roku Cimoszewicz upoważnił ją do zmiany oświadczenia majątkowego. - Nigdy nie fałszowałam żadnego upoważnienia pana ministra, wykorzystując faksymile jego podpisu - powiedziała Jarucka. Dodała, że gdyby chciała fałszować, to mogłaby wykorzystać jego oryginalny podpis, bo wielokrotnie zostawiał jej kartki podpisane in blanco. - Nie miałam żadnego powodu do zemsty na panu Cimoszewiczu - powiedziała Jarucka. Według ustaleń prokuratury, motywem działania b. asystentki była chęć zemsty. Kobieta wielokrotnie zwracała się bowiem do szefa MSZ, a później marszałka Sejmu, o "załatwienie" dla niej i jej męża placówki dyplomatycznej we Włoszech. Cimoszewicz jednak odmówił. Jarucka dodała przed sądem, że nigdy nie prosiła Cimoszewicza o jakąkolwiek protekcję w związku z planami wyjazdu męża na placówkę MSZ. - Cały okres współpracy z Cimoszewiczem bardzo dobrze wspominam - powiedziała Jarucka. O Jaruckiej zrobiło się głośno, gdy w sierpniu 2005 r. oświadczyła przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, że Cimoszewicz, jako szef MSZ, miał ją w 2002 r. upoważnić do zmiany swego oświadczenia majątkowego za 2001 r. Na prośbę Cimoszewicza miała usunąć z jego pierwotnego oświadczenia informacje o posiadanych przezeń akcjach PKN Orlen. Sam Cimoszewicz mówił, że jego oświadczenie nie było nigdy zmieniane. Przyznawał, że pomylił się, wypełniając je zgodnie ze stanem z kwietnia 2002 r, kiedy składał oświadczenie, a powinien był je wypełnić zgodnie ze stanem na koniec 2001 r., kiedy jeszcze posiadał akcje PKN Orlen (sprzedał je w styczniu 2002 r.). Na wniosek Cimoszewicza prokuratura zajęła się sprawą rzekomego upoważnienia dla Jaruckiej i - m.in. po badaniach grafologicznych - uznała, że zostało ono sfałszowane. Oprócz posłużenia się podrobionym dokumentem, prokuratura oskarżyła Jarucką także o składanie fałszywych zeznań przed komisją śledczą co do okoliczności związanych z wystawieniem tego upoważnienia. Jeszcze inny zarzut dotyczy ukrywania w jej mieszkaniu dokumentów z MSZ, w tym związanych z oświadczeniem Cimoszewicza - znalezionych u niej w styczniu 2005 r. podczas rewizji przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.