"Oficjalnie jest to miejsce, które nazywa się Auschwitz-Birkenau Niemiecki Narodowo-Socjalistyczny Obóz Pracy i Śmierci. Ta nazwa jest ważna, jako pełna nazwa. Oświęcim znajduje się w Polsce, ale w październiku 1939 r. Auschwitz jako część niemieckiej Rzeszy został zaanektowany. Wtedy był to niemiecki obóz śmierci zarządzany przez Niemców. Ważne jest dla mnie, aby to podkreślić, ważne, aby jasno wskazać sprawców. Jesteśmy to winni my ofiarom i nam samym" - oświadczyła kanclerz Niemiec. Nazwa Auschwitz - jak wskazywała - symbolizuje miliony ofiar i morderstw popełnionych na Żydach, to symbol Holokaustu. "Auschwitz jest też symbolem morderstwa i ludobójstwa Sinti Roma, zamordowania więźniów politycznych, przedstawicieli inteligencji polskiej, członków ruchu oporu, więźniów z byłego Związku Radzieckiego i innych krajów, osób homoseksualnych, osób niepełnosprawnych, tak jak i wielu, wielu innych osób z całej Europy" - zauważyła szefowa niemieckiego rządu. "Cierpienia w Auschwitz, śmierć w komorach gazowych, zimno, głód, pseudomedyczne eksperymenty, praca przymusowa do pełnego wycieńczenia, to co tutaj się działo jest niepojęte dla ludzkiego rozumu" - podkreśliła. "Odczuwam głęboki wstyd" "Odczuwam głęboki wstyd, biorąc pod uwagę barbarzyńskie zbrodnie, które zostały tu popełnione przez Niemców "- mówiła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Zwracając się do uczestników uroczystości oświadczyła, że nie jest dla niej łatwe jako kanclerz Niemiec stać w tym miejscu i wygłosić kilka słów. "Były to zbrodnie i przestępstwa, które wykraczały poza wszelkie granice tego, co można było sobie wyobrazić, szczególnie biorąc pod uwagę te straszliwe rzeczy, które wyrządzono kobietom, dzieciom i mężczyznom w tym miejscu" - powiedziała Merkel. Biorąc pod uwagę ten obraz - dodała - należałoby zachować ciszę. "Jakież to słowa mogłyby cały ten smutek opisać, ten smutek i to cierpienie tych osób, które zostały tutaj zamordowane, były torturowane i zginęły" - powiedziała kanclerz Niemiec. "Niemcy znacząco przyczynią się do zwiększenia kapitału fundacji, zajmującej się obozem Auschwitz" - dodała. "Nie będziemy tolerowali antysemityzmu" "Nie będziemy tolerowali żadnego antysemityzmu" - zadeklarowała Angela Merkel. Merkel podkreśliła, że takie wartości jak: nienaruszalna godność człowieka, wolność, demokracja i praworządność "mogą być łatwo zranione". Dlatego - jej zdaniem - trzeba te wartości umacniać i chronić, dbać o nie w codziennym życiu, a także w wymiarze narodowym i w politycznym dyskursie. "W tych dniach nie jest to zwykła retoryka, w tych dniach jest to niezmiernie istotne, aby to jasno powiedzieć, ponieważ, niestety obserwujemy zwiększenie się rasizmu i szerzenia nienawiści oraz ataków na tym tle. Widzimy również, że liberalna demokracja jest atakowana i często dochodzi do rewizjonizmu historycznego w interesie grupy, która nienawidzi gatunku ludzkiego. Szczególnie przyglądamy się antysemityzmowi, który zagraża życiu społeczności żydowskiej w Niemczech, w Europie i na całym świecie. Tym mocniej musimy powiedzieć, że nie będziemy tolerowali żadnego antysemityzmu" - oświadczyła Merkel. Kanclerz Niemiec podkreśliła również, że "ludzie w Niemczech i w całej Europie muszą się czuć bezpiecznie, tak jak u siebie w domu". Dodała, że były niemiecki obóz zagłady w Auschwitz jest tym miejscem, które "zobowiązuje każdego z nas, aby codziennie być uważnym i ostrożnym, a także, aby pamiętać o czynniku ludzkim i aby chronić godność naszych najbliższych". "Państwo jesteście wielcy" Kanclerz Niemiec wyraziła radość ze spotkania i obecności na uroczystości osób, które przeżyły zagładę. Zwracając się do nich, powiedziała: "To właśnie państwo w ciągu ostatnich kilku lat, również dzisiaj, opowiadacie, jak wtedy było. Można sobie tylko wyobrazić, ile siły to państwa kosztuje, żeby stawić czoło tym bolesnym wspomnieniom, aby mieć te wspomnienia przed oczami, aby przyjechać do tego miejsca ponownie". Merkel dodała: "Państwo dzielą się swoją historią po to, aby młodsi mogli się z tego uczyć. To państwo pokazują tę siłę, która inspiruje do zjednoczenia. Państwo jesteście wielcy. Jestem niezmiernie wdzięczna, że możemy się uczyć od państwa i państwa słuchać". Cytując pisarza Navida Kermaniego, Merkel wskazała, że aby w ogóle można było zawrzeć w naszych sercach pamięć o tym miejscu, należy zobaczyć miejsca takie jak Auschwitz na własne oczy. "Te miejsca, gdzie Niemcy zniszczyły godność ludzką, aby udać się do tych krajów, które Niemcy utopiły we krwi" - cytowała. "To miejsce jest świadectwem i to świadectwo należy utrzymać" - oświadczyła kanclerz Niemiec. "Kto przyjeżdża do obozu i widzi drut kolczasty, wieże strażnicze, baraki i pozostałości po krematoriach, komorach gazowych, ten nigdy tego nie zapomni. To wspomnienie, jak pisze Kermani, na pewno wypisze się, wypali w sercu" - zaznaczyła Merkel. "Niemcy znacząco wesprą fundację" "Plany konserwacyjne na następne 25 lat wymagają o wiele większego kapitału dla fundacji. Niemcy znacząco przyczynią się do tego kapitału, wczoraj wspólnie wraz z premierami krajów związkowych to ustaliliśmy" - powiedziała Merkel. "To miejsce jest miejscem nauki, świadectwa, ale też zwiększenia świadomości. Jest to miejsce, który ma jasny przekaz: nigdy więcej! I za to jestem niezmiernie wdzięczna" - dodała kanclerz Niemiec. Jak mówiła, "nic nie przywróci życia tym osobom, które zostały tutaj zamordowane i nic nie sprawi, aby cofnąć czas i usprawiedliwić te niemieckie morderstwa". "To jest częścią niemieckiej historii i tę historię trzeba opowiadać zawsze i zawsze, po to, abyśmy byli czujni i uważni, aby takie zbrodnie nawet w zalążku się nie powtórzyły" - podkreślała. Merkel mówiła, że trzeba godnie czcić pamięć ofiar. "Kłaniam się głęboko każdej z tych osób, składam hołd ofiarom Holokaustu, ich rodzinom. Bardzo dziękuję, że mogłam być dzisiaj tutaj z państwem" - zakończyła swoje wystąpienie Merkel. Ważna wizyta Kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz premier Mateusz Morawiecki przybyli w piątek do byłego niemieckiego obozu Auschwitz. W miejscu zagłady Żydów oraz męczeństwa Polaków i innych narodów oddają hołd wszystkim ofiarom. "Zofia Kossak-Szczucka mówiła, że ten, kto jest bierny wobec zła jest jak gdyby współuczestnikiem zła. My dzisiaj możemy powiedzieć o nas, że ten, kto jest bierny wobec przekłamań historycznych, jest jakby współautorem tych przekłamań" - podkreślił premier Mateusz Morawiecki w przemówieniu. "Dlatego dzisiaj wszyscy musimy o prawdę tamtych czasów dbać z największą starannością" - podkreślił. Morawiecki zapewnił, że państwo polskie "zobowiązuje się do dbania o pamięć o tamtych czasach, pamięć o zbrodniach nazistowskich Niemiec". "Sprawiedliwość, spóźniona wobec ofiar, wymaga tej pamięci, a jednocześnie zadośćuczynienie wobec żyjących i wobec tych, których dzisiaj nie ma, ale wobec których winni jesteśmy pamięć, również jest elementem tej sprawiedliwości, o którą będziemy dbać" - zapowiedział Morawiecki. Obecność kanclerz Niemiec Angeli Merkel oraz premiera Mateusza Morawieckiego w miejscu zagłady Żydów na terenie Auschwitz - byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady - ma związek z 10-leciem powstania Fundacji Auschwitz-Birkenau. Celem tej fundacji jest finansowanie konserwacji historycznych obiektów. Niemcy przekazały dotychczas 60 mln zł na fundusz wieczysty, którym zarządza fundacja. Obecnie zapowiedziano, że przekaże na ten cel kolejnych 60 mln zł. List prezydenta Z kolei prezydent Andrzej Duda skierował do uczestników uroczystości list, który odczytał podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski. Prezydent w liście podziękował działaczom fundacji za działania na rzecz "zachowania dla kolejnych pokoleń tego wstrząsającego miejsca kaźni i pamięci o ponad milionie ofiar niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady w Oświęcimiu". Prezydent podkreślił, że niedawne obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej przypomniały całej ludzkości o zniszczeniu niepodległej Polski przez hitlerowską III Rzeszę. "Na okupowaną przez siebie ziemię Niemcy przynieśli fabryki śmierci i zbudowali nieznaną w dziejach machinę zagłady" - napisał Andrzej Duda. Zaznaczył, że symbolem tego zorganizowanego ludobójstwa jest Auschwitz-Birkenau. "Tutaj mordowano Żydów, a także Polaków, Romów i Sinti, jeńców sowieckich. Ta ziemia, te mury przesiąknięte są strachem, krzykiem, łzami i krwią masowo zabijanych ludzi. Miejsce to już na zawsze będzie przestrogą dla wszystkich pokoleń przed tym, do jakich zbrodni zdolny jest człowiek opętany nienawiścią i pogardą dla innych narodowości" - podkreślił polski przywódca. Jak zaznaczył, "my, Polacy i nasza Rzeczpospolita wypełniamy powinność strzeżenia pamięci i prawdy o tym, co tu się wydarzyło". Poruszająca opowieść byłego więźnia Były więzień obozu Bogdan Bartnikowski wspominał, że 13 sierpnia 1944 r. do budynku sauny szła wieczorem wielka gromada kobiet i dzieci przywiezionych z powstańczej Warszawy. "Pierwsze słowa, jakie słyszeliśmy wówczas, szczególnie skierowane do nas dzieci, to były w języku niemieckim - kleine polnische banditen aus Warschau (mali polscy bandyci z Warszawy - red.)" - mówił Bartnikowski. Wspominał, że jako 12-latek znalazł się wśród kobiet przywiezionych do obozu, chociaż już na rampie powinien odejść do obozu męskiego, ale chciał być jak najdłużej z matką i dlatego udało mu się przejść do młodszych dzieci i kobiet, które zostały skierowane do łaźni. Wspominał, że kiedy weszli do łaźni, kazano się wszystkim rozebrać, co był dla niego szokiem, ponieważ jako 12-leni chłopiec musiał być nago wobec tłumu kobiet. "Nie wiedziałem, co mam zrobić z oczami, żeby nie widzieć tych nagich kobiet wokół mnie. Nie mieliśmy kontaktu z wodą, z myciem się przez kilkanaście dni, pomieszczenie, w którym rozbieraliśmy się, było wypełnione potem z dawno niemytych ciał" - wspominał. Mówił, że w łaźni dochodziło do "pseudomycia" bez mydła, ciepłej wody i możliwości wytarcia się. "Przepędzano nas do następnej sali, już była noc, ciemno i nago w te sali siedzieliśmy całą noc. Jednocześnie chcę być cały czas bliziutko razem z moja matką, a jednocześnie bardzo bym chciał, żeby mnie nikt nie dotykał, nawet ona" - wspominał. Bartnikowski mówił, że następnego dnia więźniowie zostali przepędzeni do obozu kobiecego, do bloku dziecięcego, gdzie było ok. 350 dzieci w wieku do 14 lat. "To było moje pierwsze wrażenie z tym budynkiem, z tą sauną" - mówił. Podzielił się też drugim wspomnieniem związanym z tym budynkiem. Opowiadał, że w styczniu 1945 r. jego numer więźnia został wyczytany i razem z kilkoma chłopcami w jego wieku został skierowany właśnie tutaj. "Nie wiedzieliśmy, gdzie idziemy, po co, bo przecież nikt nam tutaj nic nie tłumaczył, my byliśmy po prostu więźniami, podludźmi" - mówił Bartnikowski. "Ale okazało się, że tutaj, w tym budynku, czeka na nas gromada naszych rówieśników z obozu kobiecego - dzieci, od zupełnie malutkich do takich jak ja i nieco starszych 14-letnich i z tą gromadą dzieci są także matki i wśród nich jest moja matka" - wspominał. Jak mówił, po ponownej "parodii mycia" i ubrania się w "nieco lepsze łachy" zostali popędzeni w kierunku stacji kolejowej. "Po tej łaźni szedłem, trzymając się za rękę razem z matką i to był wielki dzień, dlatego że od początku jak tutaj w sierpniu 1944 r. przyjechaliśmy i pytaliśmy, kiedy będziemy wolni, to starzy więźniowie, kapo, tylko się śmiali i mówili: 'na wolność byście chcieli, widzicie te kominy, stąd na wolność wychodzi się przez te kominy, tu innej drogi nie ma na wolność'" - wspominał. "I nagle okazało się, że ta droga jest, że idę razem z matką, nie na wolność, jesteśmy w dalszym ciągu więźniami, idziemy po prostu do innego obozu, ale wychodzimy stąd z Birkenau, skąd, jak nam mówiono, się nie wychodzi, ale my wierzyliśmy, że wyjdziemy. I tutaj, w tej sali, to jest można powiedzieć jakby przedsionek, dla nas przynajmniej, to był przedsionek piekła, które miało zacząć się już następnego dnia w obozie kobiecym, w obozie męskim" - mówił Bartnikowski.