- Oświadczysz, że byłaś manipulowana. A my będziemy ci dozgonnie wdzięczni - tak według "GW" miał mówić Jacek P. Były asystent posła Stanisława Łyżwińskiego jest podejrzany m.in. o nakłanianie Anety Krawczyk do przerwania ciąży i narażenie życia kobiety. Grozi mu do 8 lat więzienia. O zatrzymaniu P. przeważył zarzut dotyczący wydarzeń sprzed tygodnia. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że działacz Samoobrony przyszedł niespodziewanie do mieszkania Krawczyk i namawiał ją, aby wycofała się z zeznań obciążających Łyżwińskiego i Leppera. Jacek P. straszył też Krawczyk, że "mogą być działania, aby odebrać jej dzieci". Prokuratura dysponuje nagraniem tej rozmowy. P. wychodząc z mieszkania kobiety miał też powiedzieć: - Jadę do Leppera. Zastanów się, a przyjadę z konkretami. Propozycję miał ponowić w ub. poniedziałek. Ale nie przyjechał - podaje "GW". Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza" Aneta Krawczyk otrzymała za to wczoraj policyjną ochronę, bo po wizycie Jacka P. boi się o życie swoje i dzieci.