Sejm zajmie się dziś projektem przedłużającym kadencję samorządów. Pierwsze czytanie rozpocznie się o godz. 10, a w planach jest błyskawiczny tryb procedowania. Tego samego dnia projekt ma trafić do komisji, a późnym wieczorem ma się odbyć drugie czytanie - to wszystko wskazuje, że PiS spróbuje uchwalić tę propozycję zaledwie na jednym posiedzeniu. Pomysł zakłada przedłużenie kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego do 30 kwietnia 2024 roku. Jeśli się uda, kadencja samorządów potrwa 5,5 roku. Dzięki temu wybory samorządowe odbędą się wiosną 2024 roku, a tym samym nie nałożą się na jesienne wybory parlamentarne. Co ciekawe, pokryją się natomiast z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Samorządowcy podchodzą do tej sprawy z mieszanymi uczuciami. To drugi raz w ostatnim czasie, kiedy ich kadencja zostaje przedłużona. Przypomnijmy, że do tej pory kadencja samorządowa trwała cztery lata, a po ostatnich zmianach została ustalona na pięć lat. Co na to samorządowcy? W RMF FM mówił o sprawie prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. - Nie mam nic przeciwko przedłużeniu o te pół roku, ale o pół roku, nie więcej, pod warunkiem że ten termin wiosenny będzie utrzymany w następnych wyborach. Albowiem uważam, że wiosna jest lepszym terminem dla wyborów niż jesień, z tego powodu, iż ktoś, kto obejmuje urząd, ma możliwość ułożenia sobie budżetu na następny rok, natomiast ktoś, kto wygrywa w listopadzie, praktycznie zastaje budżet stworzony przez poprzedników - argumentował Majchrowski. Wnuk: Majstrowanie przy terminie nie służy demokracji Na podobną sprawę uwagę zwraca Andrzej Wnuk, prezydent Zamościa, który jednak poza plusami widzi też minusy tej operacji. - Mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony będzie więcej czasu na realizację i przygotowanie budżetu na 2024 rok, ale z drugiej strony majstrowanie przy terminie wyborczym po prostu nie służy demokracji - uważa Wnuk. - Sytuacja powinna być jasna - dla samorządowców i wyborców. Wielu moich kolegów przychodzi do samorządu, podobnie jak ja, na jakiś czas a nie na całe życie. Ktoś ma własny biznes, ktoś jest lekarzem, prawnikiem i nie chce wypadać z zawodu na wiele, wiele lat. Dla tych ludzi kolejna zmiana jest zaskoczeniem, niekoniecznie pozytywnym - argumentuje prezydent Zamościa. Co ciekawe, Wnuk wygrywał wybory jako kandydat niezależny, ale startował z poparciem Prawa i Sprawiedliwości. A to właśnie PiS zamierza wydłużyć kadencję samorządowcom. - Wiele osób łączy mnie z różnymi partiami, ale zawsze mówię, że może i współpracuję z PiS, ale biorę pod uwagę wyłącznie samorząd. Chciałem być prezydentem Zamościa przez dwie kadencje, łącznie przez osiem lat. Nagle z ośmiu lat zrobiło się dziewięć, a teraz prawie 10 lat. Teraz już sam nie wiem, co będzie dalej - zastanawia się Wnuk. Łukasz Szpyrka