Jak poinformował dziś prok. Leszek Goławski z katowickiego wydziału Prokuratury Krajowej, podejrzani mieli wspólnie dokonywać kontrolowanych operacji finansowych w prywatnych spółkach. Sprawa nie ma żadnego związku z fundacją "Porozumienie bez Barier". Goławski dodał, że śledztwo rozpoczęto po zawiadomieniu głównego inspektora informacji finansowej. Stwierdził on, że istnieją materiały wskazujące na to, że na rachunku osobistym Andrzeja K. przeprowadzane są operacje finansowe mające charakter prania pieniędzy. W przypadku niektórych podejrzanych zarzuty dotyczą szkody w wysokości 23 mln zł, jaka powstała w spółkach. W przypadku samego Andrzeja K. jest to 0,5 mln zł oraz pranie brudnych pieniędzy w kwocie co najmniej 600 tys. zł. Według ustaleń prokuratury, proceder trwał w latach 2001-2002. - Te osoby kontrolowały kilka spółek, które wzajemnie dokonywały kontrolowanych operacji gospodarczych, co w efekcie dawało możliwość powstawania zysków i prania pieniędzy, by nie było można określić kierunku, skąd te pieniądze pochodzą - powiedział Leszek Goławski. - Te 7 osób zasiadało na różnych pozycjach we władzach prywatnych spółek i przeprowadzały wzajemnie operacje finansowe, polegające na zakupie akcji lub udziałów po znacznie zawyżonych cenach. Jako że te osoby kontrolowały te spółki, dawało im to zysk - dodał. Proceder dotyczył firm z terenu całej Polski. Jedną z pokrzywdzonych jest znana spółka z Wrocławia, która obracała setkami milionów złotych. To z niej transferowano pieniądze. Prokuratura nie ujawnia na razie nazw przedsiębiorstw. Wciąż trwają przesłuchania zatrzymanych osób, dopiero po ich zakończeniu zapadną decyzje co do wniosków w sprawie środków zapobiegawczych. Podejrzanym grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Sprawa nie ma też związku z ciągle toczącym się w Katowicach śledztwem dotyczącym Marka Dochnala. To właśnie od zeznań znanego lobbysty rozpoczęło się bowiem postępowanie w sprawie fundacji "Porozumienie bez Barier". Ostatnie wątki tamtego śledztwa katowicka prokuratura okręgowa umorzyła jednak latem tego roku. Działalność fundacji "Porozumienie bez Barier" była badana najpierw jako jeden z wątków przekazanych do Katowic śledztw dotyczących działalności Dochnala, potem sprawa została wyłączona do odrębnego zbadania. O przekazaniu pakietu spraw związanych z działalnością Dochnala do Katowic zdecydowała w grudniu 2005 r. Prokuratura Krajowa. Lista darczyńców fundacji "Porozumienie bez Barier" w połowie 2005 roku była przedmiotem zainteresowania posłów z komisji śledczej ds. PKN Orlen. Andrzej Kratiuk pełni funkcję prezesa rady fundacji J. Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier" od lutego 2002 r. Od tego czasu do kwietnia 2004 r. był jednocześnie członkiem Rady Nadzorczej PKN Orlen. PKN Orlen był jednym z tzw. złotych sponsorów fundacji. W grudniu 2004 r. prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukały kancelarię prawną KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem. O zabezpieczenie akt wnosiła komisja śledcza, która chciała dowieść, że za pośrednictwem tej spółki mogły być transferowane pieniądze z PKN Orlen do firm powiązanych z politykami lewicy. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie podejrzenia prania brudnych pieniędzy przez Kratiuka. Od końca 2005 r. Kratiuk czeka w Sądzie Rejonowym dla Warszawy- Śródmieścia na proces, w którym jest oskarżony o fałszywe zeznania przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen w lutym 2005 r. Prokuratura kwestionuje prawdziwość słów Kratiuka, że nie współpracował z SB - z akt IPN wynika bowiem, że w latach 1984-89 był "osobowym źródłem informacji" MSW. Kratiuk, któremu grozi do 3 lat więzienia, nie przyznawał się do współpracy z SB, a oskarżenie nazywał "hucpą polityczną". Wyjaśniał, że "jego współdziałanie z MSW miało charakter jawny i nie brał za to żadnego wynagrodzenia". Zapewniał, że w jego teczce "nie ma jego żadnego raportu, podpisu, wynagrodzeń", a SB utrzymywało z nim "oficjalny kontakt z uwagi na pełnioną funkcję".