Spór między politykami rozpoczął się od słów Błaszczaka, że Halicki "jest obdarzony darem bilokacji", bo "między 24 a 29 czerwca 2012 roku miał być w Strasburgu, a jednocześnie 28 czerwca 2012 roku głosował w polskim Sejmie". Zdaniem szefa klubu PiS sprawa musi być wyjaśniona. "Premier Ewa Kopacz powinna natychmiast zawiesić posła Halickiego i zażądać od niego wyjaśnień, a jeśli te wyjaśnienia nie będą satysfakcjonujące, to minister powinien być usunięty z rządu i Platformy" - przekonywał. Halicki sugestie Błaszczaka nazwał "oskarżeniami i insynuacjami". "To, co zrobił przewodniczący Błaszczak, jest skandalem. Widząc złodziejstwo w swoim klubie, próbuje oskarżać innych. Oczywiście chciałbym mieć dar bilokacji, bo to pewnie jest zdolność, która byłaby marzeniem, natomiast większym jeszcze marzeniem jest to, by mieć po stronie opozycji kogoś, kto chociaż na poziomie licealisty potrafi czytać i rozumieć, co czyta" - powiedział Halicki na briefingu w Sejmie. Jak tłumaczył, podczas sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, które trwają od poniedziałku do piątku, skład polskiej delegacji, która ma w ZP łącznie 12 głosów, często się zmienia. "Posłowie i senatorowie uzupełniają się, niezależnie od pełnego członkostwa są jeszcze zastępcy, więc mając 12 głosów, różne osoby głosują podczas sesji" - powiedział szef MAC. Według niego, zwykle jest tak, że ważniejsze podczas sesji ZP RE są pierwsze trzy dni (poniedziałek-środa), więc w czwartki i piątek frekwencja w Strasburgu jest niska. Według Halickiego deklarowany okres wyjazdu jest datą sesji ZP RE, a często zdarza się, że posłowie wracają wcześniej, np. wtedy, kiedy termin sesji pokrywa się z terminem obrad Sejmu. "Bardzo często posłowie Platformy, właściwie wszyscy, wracali, by być obecnymi podczas sesji i głosowań w polskim parlamencie" - zaznaczył minister. Zapewnił, że tak było również z jego wyjazdem do Strasburga - wyleciał w niedzielę, a wrócił w środę, pobierając przy tym odpowiednio niższą dietę z Sejmu. Halicki podkreślił przy tym, że nigdy podczas tego typu delegacji nie korzystał z prywatnego samochodu. Na dowód pokazał bilety lotnicze z podróży do Strasburga. "Nie pozwolę na takie obniżanie standardów w polskiej polityce, bo rzeczywiście to, co zrobiła grupa posłów PiS, kładzie się cieniem na całej izbie. Wszyscy parlamentarzyści, przez te trzy osoby, jesteśmy posądzani o różne nieuczciwe praktyki, a co więcej - pan przewodniczący Błaszczak pozwolił sobie na insynuacje i oskarżenia. Wnoszę tę sprawę do sądu i to z dużym odszkodowaniem" - powiedział szef MAC. Dodał, że oczekuje od Błaszczaka przeprosin. "Chociaż tu słowo "przepraszam" nie wystarczy. Ponieważ pan przewodniczący Błaszczak jest katolikiem, potrzebna jest solenna poprawa. I tej oczekuję" - dodał Halicki. Informację o zamiarze pozwania Błaszczaka minister wcześniej zamieścił też na Twitterze. Podczas kolejnego spotkania z dziennikarzami Błaszczak zapowiedział, że jeśli Halicki złoży pozew, to on stawi się w sądzie. Pytany, czy zamierza przeprosić szefa MAC, ocenił, że w takiej sytuacji to marszałek Sejmu Radosław Sikorski powinien przepraszać, bo to on umieścił w internecie materiały, na podstawie których szef klubu PiS uznał, że doszło do nadużycia. "Zachęcam posła Halickiego, by może wobec marszałka też pozew złożył, że te materiały są takie, że wprowadzają w błąd" - powiedział Błaszczak. Jak zaznaczył, póki co Halicki "składa deklaracje, nie dokumenty" w sprawie swojego wyjazdu do Strasburga. Na uwagę dziennikarzy, że można sprawdzić bilety przedstawione w czwartek przez szefa MAC, Błaszczak odparł, że ich nie dostał. "Tyle otrzymałem" - mówił szef klubu PiS, pokazując wydruki ze strony sejmowej. "To co, może jeszcze jakieś kwity będą fruwały po Sejmie?" - pytał. Przypomniał, że on sam był zwolennikiem wprowadzenia "krzyżowego" sprawdzania się wzajemnie przez posłów PiS i PO. Dopytywany, czemu nie sprawdził sprawy Halickiego dokładnie, stwierdził, że musiałby w takiej sytuacji prosić marszałka o informacje, który zleciłby ich przygotowanie kolejnym urzędnikom. "I kiedy takie sprawdzenie miałoby miejsce, kiedy byłoby przeprowadzone?" - pytał polityk. Zdaniem Błaszczaka, w całej sytuacji chodzi tylko o to, "by kolejną aferę zamieść pod dywan". Czwartkowa wymiana zdań między Błaszczakiem i Halickim to pokłosie niedawnego wyjazdu trzech byłych już posłów PiS: Adama Hofmana, Adama Rogackiego i Mariusza Antoniego Kamińskiego do Madrytu na posiedzenie jednej z komisji ZP Rady Europy. Parlamentarzyści pobrali z sejmowej kasy pieniądze (tzw. kilometrówkę) na podróż samochodami, ale do stolicy Hiszpanii ostatecznie udali się tanimi liniami lotniczymi. Cała trójka została w poniedziałek wyrzucona z PiS. W środę zebrał się Konwent Seniorów (marszałek, wicemarszałkowie oraz przedstawiciele klubów parlamentarnych), który zajmował się sprawą podróży zagranicznych posłów i zmianami w systemie ich rozliczania. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski zapowiedział m.in., że w Sejmie powstanie komisja do spraw zagranicznych wyjazdów parlamentarzystów, wprowadzony zostanie też limit kilometrowy samochodowych podróży poselskich.