Robert Mazurek: Dziś na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej" wraca temat reprywatyzacji. Panie pośle, jak długo to będzie dla was problem? Andrzej Halicki: Myślę, że to jest dla wszystkich problem, bo przecież jest oczywistym, że nie może w sposób naruszający poczucie sprawiedliwości, a także myślę, że być może naruszający porządek prawny, przechodzić mienie w sposób nieuzasadniony w ręce cwaniaków - tak to trzeba nazwać. Pan mówi, że to jest problem dla wszystkich - tak, ale to wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej jest prezydentem Warszawy. Tak i dzięki temu... Dzięki temu macie problem. ...w ostatnim okresie, ale także wcześniej podejmowała intensywne działania. Niedobrze, że nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, więc mam nadzieję, że tym razem będzie. Błagam. A kto rządził przez osiem lat? Mogę powiedzieć od razu: tak, biję się w piersi, nie byłem na tyle przekonywujący, żeby mojego premiera kilka lat temu przekonać do tej ustawy... Ale to pan jako poseł warszawski miał się zajmować ustawą reprywatyzacyjną. I ona była gotowa i złożona, tak. W 2008 roku była gotowa. W 2008 - rozmawiamy w 2016. I w 2011 po raz drugi podjęliśmy tę próbę, również nie było zgody ze strony Ministerstwa Finansów zwłaszcza. Ale powiem jedną rzecz: jeżeli chodzi o ustawę... Ale panie pośle, 2011 rok - to jest bardzo prosta akurat sprawa. To jest wasz minister finansów, wasz premier, wasz prezydent - prezydent miasta, prezydent Polski. Tak i dlatego powiedziałem, że źle, że tej ustawy nie przyjęliśmy. Przyjęliśmy wówczas i zaczęła obowiązywać ustawa pozwalająca na odszkodowania zabużanom, ta została wprowadzona w życie. Okres 10 lat jej trwania, rozłożone na raty, nowelizowana w 2014, bez emocji i bez kłopotów budżetowych funkcjonuje. Dzisiaj widać, że nieprzyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej także w czasie kadencji, którą miała Platforma z PSL-em, kosztuje dużo więcej. Kosztuje dużo więcej nie tylko fizycznie - myślę o pieniądzach, ale przede wszystkim kosztuje dużo więcej w tym obszarze poczucia niesprawiedliwości. Kosztuje was wizerunkowo, posłowie Platformy mówią: to jest wizerunkowa katastrofa dla naszej partii. I teraz chciałem powiedzieć, panie redaktorze, jedną rzecz. Wejście Hanny Gronkiewicz-Waltz do ratusza to nie tylko była praca związana z tą ustawą i jej przygotowanie, ale przede wszystkim zastopowanie najpoważniejszego, uważam, skandalu w tym zakresie. To nie jest reprywatyzacja i przechodzenie w prywatne ręce tych kamienic, które tak bulwersują, bo to są miliony, tylko wykonanie, a właściwie zastopowanie wykonania tzw. rug warszawskich. Przypomina sobie pan redaktor, co to było? 15 tysięcy warszawiaków mieszkających w swoich domkach - swoich, budowanych bardzo często przed wojną, część to np. Sadyba oficerska, oficerowie z ’20 roku - miało być wyeksmitowanych w ciągu trzech miesięcy pisemkiem administracyjnym, podpisanym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To zostało zastopowane. Wkrótce cały zapis rozmowy.