Tomasz Skory, Piotr Salak (RMF FM): Jeszcze pana śmieszy, czy już przeraża to co się dzieje w czeskiej telewizji? Andrzej Goszczyński: To jest tak naprawdę zupełnie normalne. W Czechach dzieje się to co w Polsce... RMF FM: Mamy dwa programy informacyjne? Andrzej Goszczyński: To jest rzeczywiście taki akcent widowiskowy i zwracający uwagę, natomiast dzieje się dokładnie to co u nas. Politycy zrozumieli, że politykę w sensie kontaktu z opinią publiczną robi się w mediach a zwłaszcza w telewizji. W związku z tym o tę telewizję walczą. U nas jest dokładnie tak samo. Trwa nieustanna walka o telewizję, telewizja jest zdominowana przez politykę i przez politykę jest zdominowane ciało, które nad tą telewizją wisi czyli KRRiTV. Bez przerwy mamy symptomy tej walki. Przypominam panom, że podczas niedawnej kampanii wyborczej była ogromna awantura o to, że pan Andrzej Kwiatkowski został przez władze telewizji mianowany szefem programów wyborczych i wszystkie komitety wyborcze, poza komitetem Kwaśniewskiego, zaprotestowały. RMF FM: Ale nigdy w tej walce na froncie nie pojawiali się dziennikarze. A tu się okazuje, że czescy dziennikarze, w imię bezstronności, opowiadają się po jednej ze stron konfliktu politycznego. Andrzej Goszczyński: Nie przesadzałbym. Nasi dziennikarze też niejednokrotnie też opowiadali się politycznie. RMF FM: W imię naiwności czy cynizmu? Andrzej Goszczyński: Nie chciałbym tego klasyfikować, ale myślę, że po części w imię własnych przekonań. To nie jest oczywiście dobrze, bo dziennikarz nie jest od tego by uprawiać propagandę. RMF FM: Czy czescy koledzy powinni po prostu odejść z pracy? Andrzej Goszczyński: Nie śmiałbym przedstawiać takich sądów, bo za słabo znam sytuację. Prawdę mówiąc nie wiem kim jest pan Hodacz. Trzeba by to wiedzieć bardzo dobrze, by zdać sobie sprawę czy obawy czeskich kolegów są zasadne czy nie. Myślę, że w Polsce niemal nikt nie wie kim jest pan Hodacz, w związku z tym trudno jest powiedzieć czy oni nabrali awersji do człowieka, który mógłby dobrze tym programem kierować czy oni dobrze wiedzą kim jest pan Hodacz i słusznie się go obawiają. RMF FM: Może się dali wmanewrować po prostu? Może rzeczywiście najrozsądniejszym wyjściem byłoby poszukanie innej pracy? Andrzej Goszczyński: Być może. Problem jest w tym, że my to wszystko widzimy z trzeciej ręki. Bardzo trudno jest mieć jakieś wyważone stanowisko w tej sprawie. RMF FM: A co powinni zrobić polscy dziennikarze gdy minister sprawiedliwości mówi, że niektóre publikacje są inspirowane? Andrzej Goszczyński: Myślę, że nic. Jeśli minister wygłasza takie opinie jest człowiekiem co najmniej nierozsądnym. RMF FM: Może coś go zainspirowało? Andrzej Goszczyński: Jeżeli przyjrzałby się jak się robi politykę na świecie, to zrozumiałby, że każdy polityk może mieć jak najgorsze zdanie o dziennikarzach, natomiast nigdy nie przedstawia go głośno. RMF FM: Czy mamy się czuć obrażeni? Andrzej Goszczyński: Nie RMF FM: A może mamy bojkotować ministra Kaczyńskiego? Chociaż to też byłoby niezbyt rozsądne... Andrzej Goszczyński: Sądzę, że ta wypowiedź nie jest powodem do bojkotu, nie ma co przesadzać. Ale polityk, który w ten sposób wyraża się o prasie sam się ośmiesza. RMF FM: A tak swoją drogą: czy to, że publikacje dotyczące korupcji są inspirowane - ma znaczenie czy nie? Andrzej Goszczyński: Najważniejsze jest czy te publikacje przedstawiają prawdę czy nie. Niestety, dziennikarstwo śledcze ma to do siebie, że gros tekstów powstaje z jakiejś tam inspiracji. Na ogół nie są one bezinteresowne. Ktoś daje cynk po coś, bo chce kogoś wystawić. RMF FM: Potwierdza pan słowa ministra Kaczyńskiego, ale panu wolno? Andrzej Goszczyński: Każdemu wolno mówić to, co myśli. RMF FM: Ale ministrowi nie. Andrzej Goszczyński: Minister powinien być bardziej delikatny i powściągliwy - tak mi się wydaje. Co do dziennikarstwa śledczego, to taka jest jego natura, że na ogół stoją za nim różne inspiracje. To przyznają wszyscy dziennikarze, którzy się tym zajmują. Problem nie leży w inspiracjach, ale w tym czy dziennikarze mówią prawdę. Jeśli tak to jest wszystko w porządku. RMF FM: Może problem leży w ambicjach? Może minister Kaczyński ma problem w docieraniu do informacji, o których potem czyta w gazetach i jest zakłopotany? Andrzej Goszczyński: Temu nie dziwiłbym się, bo niejednokrotnie dziennikarze pokazali, że wiedzą więcej od aparatu państwa, który bierze pieniądze za to by wiedzieć a nie wie. RMF FM: A myśli pan, że jest jakaś lista osób "z najwyższej półki" które należy "odstrzelić" i do tego właśnie wykorzystać prasę? Andrzej Goszczyński: Nie sądzę. To już jakaś mafijna rzeczywistość. Myślę natomiast, że poważna część ludzi funkcjonujących w świecie polityki, biznesu obraca się w sferach zakazanych, w świecie przestępczym bądź na jego pograniczu. I co jakiś czas ktoś wpada. RMF FM: Czy w Polsce dziennikarstwo jest jeszcze czwartą władzą? Czy może już jest czwartą władzą? Czy też ta czwarta władza to tylko odprysk tego na co pozwolą te pierwsze trzy? Andrzej Goszczyński: Czwartą władzą tak naprawdę nie są dziennikarze ale opinia publiczna. Dziennikarze są jedynie narzędziem opinii publicznej i w tym sensie opinia publiczna jest tą czwartą władzą tyle tylko, że ta władza jest niedoskonała. Przed wszystkim dlatego, że ma bardzo słabą egzekutywę. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że niejednokrotnie mieliśmy dziesiątki artykułów o tym, że jakiś minister czy poseł zrobił to i tamto a były to fakty kompromitujące, żenujące i śmieszne; ten człowiek nie odchodził potem. Opinia publiczna przyjęła tą wiadomość, ale nie potrafiła wywrzeć takiego nacisku by ten człowiek musiał zrezygnować. RMF FM: Ale opinia publiczna wypowiada się cyklicznie, co cztery lata w wyborach i rozlicza tych polityków. Andrzej Goszczyński: Nie tylko co cztery lata. Od tego również jest prasa, żeby wyrażać opinię. To co widać w demokracjach zachodnich. Jeżeli jest taka wpadka jak u nas bywały, to jest ogromna presja wszystkich mediów i politycy rezygnują. RMF FM: Ale chociażby takie sukcesy jak EKO-Sękocin pokazują, że politycy boją się prasy, dziennikarzy, opinii publicznej. Andrzej Goszczyński: Jasne, że się boją. Natomiast w wielu wypadkach, po ujawnieniu pewnych faktów powinni składać rezygnację. A tego nie robią. RMF FM: Czy sprawa ujawnienia akt sądowych czy dostępu dziennikarzy do akt sądowych to też jest sprawa polityczna? Andrzej Goszczyński: To jest bardzo bolesny problem. We wrześniu, pani Ewa Kulesza - Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych - przedstawiła na lamach "Prawa i Życia" bardzo niefortunny pogląd, że dziennikarze nie powinni mieć dostępu do akt sądowych. Natychmiast z tym poglądem polemizowaliśmy bo dostęp dziennikarza do akt jest koniecznym warunkiem przedstawiania spraw w sądzie. RMF FM: Ale tam są nazwiska świadków. Andrzej Goszczyński: Nie szkodzi. Pani Kulesza powiedziała, że problem jest w dostępie do danych osobowych, które są w aktach. Otóż dziennikarz, zbierając informacje, bez przerwy napotyka na dane osobowe. Rzecz nie jest w tym, żeby odciąć dziennikarza od tych danych, tylko, żeby on nie wykorzystał ich w publikacji, by w artykule nie przedstawił informacji, które nie powinny być przedstawione. RMF FM: Ale może niebezpieczne jest może nie to co się publikuje, ale to co się wie. Znane są przypadki pobicia dziennikarzy albo zabranie im notatek. Andrzej Goszczyński: To zdarza się na całym świecie i tego nie unikniemy. Dziennikarz zbierając informacje bez przerwy napotyka na wiadomości, z których poważna część jest dla kogoś niewygodna. RMF FM: Ale może tutaj chodzi o bezpieczeństwo i życie osób całkowicie obcych: świadków sprawy. Andrzej Goszczyński: Od tego jest rozum i rozwaga dziennikarzy aby informacje z akt sądowych używane były w sposób rozsądny i zgodnie z prawem.