Jednym z tematów poruszonych przez Tomasza Wróblewskiego i Mariusza Staniszewskiego w rozmowie z prezydentem była kwestia wzmocnienia wschodniej flanki NATO. "Jeśli chodzi o obecność żołnierzy państw NATO (w Polsce - red.), jest to dla mnie sprawą otwartą, czy będzie to obecność rotacyjna, de facto sprowadzająca się do stałego pobytu, czy będą to bazy stałe" - powiedział Andrzej Duda. Prezydent unikał podania satysfakcjonującej go liczby żołnierzy Sojuszu na terenie naszego kraju. Jak powiedział, powinna być ona "adekwatna". Dopytywany, wobec czego, stwierdził: "Wobec ewentualnego zagrożenia". Prezydent zwrócił uwagę na potrzebę wzmacniania Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Słowacja, Czechy, Węgry - red.), ale też szersze spojrzenie na kwestię współpracy w regionie. Chodzi o tzw. trójkąt ABC: Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne. "I w tym regionie pojawia się coraz większa wolna współpracy, a to jest znacznie szerszy blok, bo w jego skład wchodzą także Bułgaria, Rumunia i Chorwacja" - przekonywał. Na pytanie, o to, czy nie drażni go "flirt Viktora Orbana z Władimirem Putinem", Andrzej Duda odpowiedział: "Każdy kraj ma swoje uwarunkowania, Węgry także. Weźmy choćby kwestie energetyczne. Oczywiście, dokładnie to obserwuję, ale Viktor Orban prowadzi politykę, jaką uznaje za najlepszą dla Węgier. To jest dla mnie zrozumiałe, że na pierwszym miejscu stawia interesy swojego kraju i swojego społeczeństwa". Prezydent podkreślił też, że polityka sankcji wobec Rosji powinna być realizowana do czasu, aż nie zostaną wprowadzone porozumienia z Mińska. "Opozycja żyje z konfliktu" W obszernym wywiadzie prezydent skomentował także kwestię "kryzysu państwa prawa w Unii Europejskiej". W jego opinii to raczej "coraz częstsze przypadki wypaczania państwa prawa". Podstawą państwa prawa - zaznaczył Duda - jest demokracja. "Jeśli kryzys się pojawia, to właśnie wynika z tego, że coraz większe znaczenie zyskują instytucje niedemokratyczne" - konkludował. Jak dalej powiedział, "w ostatnich miesiącach została przeprowadzona zakrojona na duża skalę akcja propagandowa mająca na celu zburzenie dobrego wizerunku Polski. Mówiono (...) nieprawdę na temat tego, co się dzieje w naszym kraju". Prezydent wyraził opinię, że jest to związane z faktem, że "pewna grupa ludzi w Polsce nie chce się pogodzić ze zmianą władzy i tym, że demokratyczna decyzja wyborców nie jest po ich myśli". Ci ludzi - wyjaśniał Duda - mają duże wpływy w zachodnich mediach i wśród zachodnich polityków. Dlatego "wykonują robotę, która szkodzi Polsce". Jako "jedyne wyjście" rozmówca Wróblewskiego i Staniszewskiego wskazał "prowadzenie spokojnego dialogu". Kwestię sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego, prezydent skomentował słowami: "gdyby nie ta sprawa, to jakaś inna byłaby pretekstem do ataku". Wskazał przy tym na kompromisową propozycję przedstawioną przez premier Szydło, która została odrzucona przez opozycję. "Opozycja żyje dziś z tego konfliktu. Najwyraźniej nie jest w jej interesie, by doszło tu do jakiegokolwiek porozumienia" - powiedział. Więcej we "Wprost".