Według ustaleń RMF FM, prezydent miał rozmawiać w piątek z Jarosławem Gowinem i właśnie wtedy padła propozycja spotkania ze wszystkimi posłami Porozumienia. To od nich, przypomnijmy, zależą losy ustawy wprowadzającej powszechne głosowanie korespondencyjne w tegorocznych wyborach prezydenckich. Jak donosi reporter RMF Grzegorz Kwolek, przedstawiciele Porozumienia nie chcą komentować ani spotkania z Andrzejem Dudą, ani innych rozmów, które prowadzą z różnymi ugrupowaniami. Zgodnie twierdzą jedynie, że wyłączny temat takich spotkań to zaproponowana przez Jarosława Gowina zmiana konstytucji, która wydłużyłaby kadencję prezydenta do 7 lat, a tym samym - ponieważ miałaby objąć również trwającą kadencję Andrzeja Dudy - doprowadziłaby do przesunięcia terminu najbliższych wyborów o dwa lata. Co zrobią posłowie Porozumienia? Bez posłów Porozumienia Prawo i Sprawiedliwość nie zdoła przeprowadzić ustawy o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym przez Sejm, dokąd projekt wróci, z poprawkami, z Senatu. Ich stanowisko jest natomiast w tej chwili niewiadomą. Sam Jarosław Gowin wielokrotnie powtarzał, że przeprowadzenie głosowania w maju jest w sytuacji pandemii koronawirusa niemożliwe. Kilka dni temu stwierdził w rozmowie z TVN24: "W moim przekonaniu legalnie przygotować i przeprowadzić wyborów 10 maja po prostu się nie da". Z drugiej strony Adam Bielan - członek Porozumienia i równocześnie rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy - na pytanie o zmianę terminu wyborów odpowiada: "Nie zakładamy w tej chwili, że konstytucyjny termin wyznaczony przez marszałka Sejmu zostanie zmieniony. Ten termin, przypomnę, to jest 10 maja". Senator PSL Filip Libicki stwierdził z kolei kilka dni temu, że Jarosław Gowin mógłby zostać marszałkiem Sejmu w miejsce Elżbiety Witek, a cześć posłów Porozumienia mogłaby zagłosować przeciwko wyborom kopertowym. Grzegorz Kwolek, Edyta Bieńczak Czytaj na stronie RMF24.pl