W środowym wydaniu "Rz" informowała o podwyżkach, jakie mają wejść w życie od września i zgodnie z zarządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy obejmą wszystkich 400 pracowników Kancelarii - od dyrektora generalnego do referenta. Najniższe - według dziennika - miałyby wynieść 500 zł, a najwyższe 1,5 tys. zł. Andrzej Dera w rozmowie z TVN24 stwierdził, że podwyżki w kancelarii prezydenta "wynikają z ustawy". "Obowiązkiem administracji jest wykonywanie budżetu, to abecadło funkcjonowania państwa. Jeżeli w budżecie jest zakładana podwyżka 6 proc. to pracownicy mają do niej prawo" - mówił prezydencki minister. Pytany, dlaczego zarządzenie prezydenta zostało opublikowane 14 sierpnia, odparł, że "te podwyżki nie mają nic wspólnego z tym, co planował polski parlament". "W wielu instytucjach te podwyżki już zostały wypłacone, my jesteśmy jedną z chyba ostatnich instytucji, która w tej chwili to przygotowuje i to nie miało nic wspólnego z tym, co było przygotowane w polskim parlamencie" - zapewniał Dera. "To dotyczy innej sfery. Tam była kwestia przygotowania ustawy i przejścia przez parlament, a tutaj była realizacja ustawy, która została przyjęta wcześniej przez polski parlament i wcześniej nikt nie kwestionował tego, że ta 6 proc. podwyżka była podana, jawna, omawiana, ale widocznie ludzie o niej już zapomnieli i próbuje się teraz z tego zrobić sensacje" - dodał. "To są podwyżki w granicach średnio 6 procent" Prezydencki minister dopytywany, dlaczego teraz dochodzi do publikacji zarządzenia w sprawie podwyżek, odparł, że wcześniej prowadzone były działania dotyczące pandemii, pracownicy pracowali zdalnie i "nie było technicznej możliwości przeprowadzenia" zarządzenia. Zaprzeczył, jakoby kwoty podwyżek sięgały 2 tys. zł. "Widziałem podwyżki dla pracowników biur, które podlegają mojemu nadzorowi. To są podwyżki w granicach średnio 6 proc. To w zależności od pensji pracownika od 300 zł brutto do 600-700 zł brutto najwyższych, które widziałem. To w tych biurach, które ja nadzoruję" - poinformował Dera. Sejm z kolei przyjął w piątek zmiany w prawie podwyższające wynagrodzenia dla samorządowców, parlamentarzystów i osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, wiążące ich wysokość z wynagrodzeniami sędziów Sądu Najwyższego, a nie, jak dotąd, z kwotą bazową corocznie określaną w ustawie budżetowej. Ustawa została uchwalona m.in. głosami posłów KO. W poniedziałek lider PO Borys Budka zaapelował do klubu senackiego KO, by ją odrzucił. Senat stosunkiem głosów 48:45 opowiedział się przeciw podwyżkom dla osób na wysokich stanowiskach w państwie.