Parlament Europejski przegłosował w czwartek stanowisko dotyczące propozycji powiązania dostępu do funduszy UE ze stanem praworządności. Przewiduje ono, że wraz z panelem niezależnych ekspertów, Komisja Europejska miałaby stwierdzać, czy istnieją "uogólnione niedociągnięcia w zakresie praworządności" i podejmować decyzje o środkach zapobiegawczych, włącznie z ograniczeniem płatności zaliczkowych oraz zawieszeniem płatności z budżetu UE. Decyzja taka byłaby zatwierdzana przez Parlament Europejski i Radę UE. Kiedy państwo członkowskie naprawi niedociągnięcia stwierdzone przez Komisję, Parlament oraz ministrowie UE mogą podjąć decyzję o odblokowaniu funduszy. "PE w tym wymiarze politycznym, który dzisiaj jest, chce mieć element do rozgrywki" - powiedział prezydencki minister pytany o tę kwestię w piątek w Polsat News. Jak dodał, "chodzi o to, żeby były te same zasady, które wszystkich obowiązują". "Jeżeli nam się zwraca uwagę, że mamy kłopoty z praworządnością, a oglądamy to, co dzieje się chociażby we Francji, i to nie wzbudza jakichkolwiek podejrzeń, że są problemy z praworządnością, gdzie policja bije bezbronnych uczestników manifestacji; jeżeli w innych państwach wybiera się sędziów w taki sposób, jak w Polsce, i to nie przeszkadza, a w Polsce przeszkadza, to widać, że nie mamy tych samych kryteriów oceny, że to jest ocena polityczna" - powiedział Dera.