- Pan Andrzej Biernat złożył rezygnację z (funkcji) sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej, ta rezygnacja została dzisiaj przez zarząd krajowy przyjęta - powiedział Grupiński dziennikarzom. Jak dodał, Biernat nie podał żadnych przyczyn swej decyzji. - Nie ma w tej chwili jeszcze wyznaczonej osoby, która będzie pana Andrzeja zastępowała - zaznaczył Grupiński. Z kolei Biernat powiedział dziennikarzom, że skończył się jakiś etap. - Myślę, że w miarę przyzwoicie go wypełniłem, została kwestia zatwierdzenia list - mówi. Dodaje, że na - jak się wyraził - trudny czas kampanii potrzebna jest nowa twarz, która jako sekretarz zmobilizuje struktury do pracy. - Zarząd zajmował się kształtem list, które zaproponowały regionalne struktury PO. Propozycje te zostały troszkę zmodyfikowane - powiedział Biernat. Biernat zadeklarował, że chce startować w październikowych wyborach do Sejmu. - Na dzisiaj nie widzę powodów, żeby nie wystartować, a z którego miejsca, to zobaczymy - dodał. Powtórzył, że nie będzie jedynką listy sieradzkiej, gdzie umieściły go w ubiegłym tygodniu władze łódzkiej PO. Andrzej Biernat był p.o. sekretarza generalnego Platformy od 18 listopada 2014. Zastąpił na tym stanowisku Pawła Grasia. Nie wiadomo, kto będzie nowym sekretarzem generalnym Platformy Obywatelskiej. Andrzej Biernat powiedział, że to przywilej przewodniczącego partii, by wskazać sekretarza. Nie wykluczył też, że Rada Krajowa, która ma zatwierdzić ostatecznie listy wyborcze zbierze się w przyszłym tygodniu. Być może wtedy zostanie wybrany następca Biernata. Politycy z otoczenia Biernata jako powód rezygnacji wskazywali z kolei "grę taśmami", jaka - ich zdaniem - ma miejsce od roku. Jak tłumaczyli, ustąpienie z tej funkcji sekretarza ma uniemożliwić tę "grę". Nazwisko Biernata przewija się w kontekście tzw. afery podsłuchowej, w której ujawnione zostały podsłuchane prywatne rozmowy kilkunastu polityków PO - media podawały, że on również został podsłuchany. Premier Ewa Kopacz powiedziała z kolei dziennikarzom po zarządzie, że podczas posiedzenia przedstawiła "zupełnie nową koncepcję, jeśli chodzi o liderów list". - Ta koncepcja została zatwierdzona przez zarząd krajowy, i w związku z tym państwo w piątek będziecie mieli dość dużą listę nowych nazwisk na jedynkach w Platformie Obywatelskiej - dodała szefowa rządu. Zarząd - jak zapowiadali od kilku dni politycy PO miał się zająć listami wyborczymi. W ubiegły piątek władze 16 regionów PO zakończyły prace nad wstępnymi listami wyborczymi w 41 okręgach do Sejmu i 100 do Senatu. Kształt tych propozycji wywołał jednak szereg kontrowersji. Dotyczą one m.in. obecności na jedynkach list polityków, których nazwiska przewijają się w tzw. aferze taśmowej. Władze PO miały też podjąć decyzje dotyczące miejsca startu marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, wicepremiera, szefa MON Tomasza Siemoniaka oraz wiceszefa MSZ ds. europejskich Rafała Trzaskowskiego. W przypadku Kidawy-Błońskiej najczęściej wymienianym obecnie miastem jest Kraków, Siemoniaka - Kielce, a jeśli chodzi o Trzaskowskiego, to politycy Platformy są zdania, że być może znajdzie się ostatecznie na dwójce listy warszawskiej. Zarząd krajowy miał zająć się też kwestią obecności na listach posłów PO, którzy decyzją władz w swoich regionach nie znaleźli się na listach. Chodzi m.in. o wieloletnią łódzką posłankę, wiceszefową klubu PO Iwonę Śledzińską-Katarasińską, partyjnego eksperta od spraw prawnych Witolda Pahla (Zielona Góra) oraz o posłankę Lidię Staroń (Olsztyn). Zarząd PO zbierze się ponownie w piątek o godz.10.