W opinii prawnej napisano m.in. że samo wezwanie posła przed komisję śledczą nie skutkuje utratą zdolności do bycia kandydatem do tej komisji. Natomiast według analizy sejmowych prawników, złożenie zeznań jest okolicznością, która może wywoływać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności w sprawie. "W stosunku do osoby, która wystąpiła przed komisją w charakterze świadka, stanieje zatem ustawowa przesłanka (...), która uzasadnia skreślenie tej osoby z listy kandydatów" - piszą autorzy opinii. W poniedziałek przed komisją śledczą ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej stanął jako świadek poseł PiS Zbigniew Wassermann. Na początku grudnia on i posłanka PiS Beata Kempa zostali wykluczeni z hazardowej komisji śledczej. Posłowie PO, którzy wnioskowali o ich wykluczenie, argumentowali że muszą oni zostać przesłuchani przed komisją, bo w 2007 r. jako przedstawiciele rządu zgłaszali uwagi do projektu zmian w tzw. ustawie hazardowej. Przedstawiciele klubu PiS zapowiedzieli już, że gdy Sejm przystąpi do uzupełniania składu hazardowej komisji śledczej, zgłoszą ponownie Wassermanna i Kempę jako swych kandydatów. Wassermann powiedział dziennikarzom, że doprowadzenie do przesłuchania go przez komisję śledczą ds. wyjaśnienia afery hazardowej było celowym zabiegiem PO, zmierzającym do tego, by móc następnie argumentować, iż jako były świadek nie może on zostać na nowo powołany w skład komisji. - Dzisiaj widać już, po co było potrzebne moje przesłuchanie - powiedział poseł PiS proszony przez dziennikarzy o odniesienie się do opinii BAS. - Po co to było robione - przecież nie po to, żeby udowodnić, że są wątpliwości co do mojej bezstronności, tylko po to, żeby wyjść naprzeciw temu zapotrzebowaniu, że jeżeli ktoś jest świadkiem, to nie może być członkiem komisji śledczej niezależnie od tego, czy jest sens go przesłuchiwać czy nie - mówił Wassermann. W jego opinii przesłuchanie go przez posłów z komisji śledczej było zbędne, ponieważ jego udział w pracach nad nowelizacją ustawy hazardowej wynikał tylko i wyłącznie ze sprawowanej funkcji koordynatora ds. służb specjalnych. - Szkoda, że członkowie komisji śledczej (...) zabrali ludziom czas i zabrali miejsce tym, którzy na tym miejscu przed komisją dzisiaj powinni stanąć - dodał. W opinii BAS napisano także m.in., że poseł będący świadkiem w toczącym się równolegle postępowaniu nie może być członkiem komisji śledczej. Wynika to - jak piszą prawnicy sejmowi - z art. 4 ustawy o sejmowej komisji śledczej, który wymienia okoliczności, w których poseł nie może zasiadać w komisji. Zgodnie z ustawą poseł nie może wchodzić w skład komisji, jeżeli sprawa dotyczy go bezpośrednio, brał albo bierze udział, występując w jakiejkolwiek roli procesowej, w sprawie którą zajmuje się komisja śledcza bądź istnieje jakakolwiek okoliczność, która mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie. "Skoro bowiem świadek w toczącym się równolegle postępowaniu sądowym nie może być członkiem komisji śledczej, to tym bardziej złożenie zeznań przed komisją śledczą należy uznać za okoliczność, która może wywoływać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności w sprawie badanej przez komisję" - twierdzi BAS. Autorzy opinii przypominają jednocześnie, że "członek komisji jest m.in. powołany do oceny wiarygodności zgromadzonego materiału dowodowego (w tym zeznań świadków)", wobec czego - według nich - nie może łączyć obu tych ról. "Osoba występująca przed komisją w roli świadka traci zdolność do bycia członkiem tej komisji" - czytamy w opinii BAS, o której jako pierwsza poinformowała telewizja TVN24.