- Jest wiele miejsc podlegających rekonesansom; jest absolutnie za wcześnie, żeby mówić o jakiejkolwiek obecności wojsk amerykańskich" - powiedział Siemoniak. "Przedstawiliśmy sojusznikom wiele propozycji, trzeba dojść wspólnie do rozwiązań, które optymalnie zapewnią tę obecność z punktu widzenia obowiązków państwa gospodarza i zadań sił VJTF - dodał. Obiekty po dawnej jednostce wojskowej, uznane za zbędne i przekazane Agencji Mienia Wojskowego, która pozbywa się niepotrzebnych armii nieruchomości i sprzętu, są od pewnego czasu tematem rozmów MON z władzami miasta. Przed dwoma dniami wiceminister obrony Beata Oczkowicz w piśmie do prezydenta Ciechanowa Krzysztofa Kosińskiego poinformowała, że dawny kompleks wojskowy jest brany pod uwagę w kontekście polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej. W piątkowej "Rzeczpospolitej" prezydent Ciechanowa ocenił, że ulokowanie amerykańskich żołnierzy byłoby z korzyścią dla miasta. - Przyjmuję jako dobry znak, że samorządy, obywatele są zainteresowani sojuszniczą obecnością, natomiast jest zdecydowanie za wcześnie, by o tym mówić, nie ma żadnej decyzji - podkreślił Siemoniak. Po wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, zwiększyła się obecność NATO na wschodnich obrzeżach sojuszu, w tym w Polsce - wzmocniono kontyngent patrolujący przestrzeń powietrzną na krajami bałtyckimi, rozpoczęły się liczniejsze niż przedtem, rotacyjne ćwiczenia. W czerwcu USA ogłosiły zamiar ulokowania baz ze sprzętem, który w razie potrzeby posłużyłby siłom tzw. szpicy NATO (VJTF), W Polsce, Estonii, na Łotwie i Litwie, w Bułgarii i Rumunii.