Rewelacje ujawnione przez "Wprost" mogą szczególnie zaskakiwać w czasie, gdy Polska "najgłośniej domaga się zdecydowanej reakcji na działania Rosji na Ukrainie" - zauważa "New York Times". Przypomina jednak, że rozmowa została nagrana przed wybuchem ukraińskiego kryzysu, który "w nowym świetle postawił więzy bezpieczeństwa łączące Polskę z USA". Rozmowa z udziałem polskiego dyplomaty to druga część nielegalnych nagrań, które "wstrząsnęły rządem Donalda Tuska". "Skandal wybuchł w ubiegły weekend, gdy +Wprost+ opublikował pierwsze zapisy nagrań z podsłuchów, odmawiając wyjawienia, skąd je ma i od kogo mogą pochodzić. Opozycja chce głosowania w sprawie konstruktywnego wotum nieufności, a premier nie wykluczył przyspieszonych wyborów, jeśli kryzys będzie się zaostrzał" - przypomina nowojorski dziennik. Gazeta odnotowuje też, że "przysparzając rządowi Tuska dodatkowego wstydu, prokuratura zrobiła nalot na redakcję +Wprost+ i usiłowała przejąć laptop redaktora naczelnego". "Wynikłe z tego oblężenie było transmitowane na żywo w telewizji. Agenci ABW musieli odejść z pustymi rękoma, choć później tygodnik przekazał władzom kopie nagrań" - dodaje. Obecnie trwa śledztwo mające ustalić tożsamość autora nagrań; w gronie podejrzanych - pisze "NYT" - są "polityczni wrogowie, sfrustrowani funkcjonariusze sił bezpieczeństwa i rosyjscy agenci, którzy mieli upublicznić nagrania w reakcji na twarde stanowisko Polski w sprawie Ukrainy". Przywoływani przez nowojorski dziennik eksperci - Andrew Michta z Rhodes College w Memphis oraz Aleksander Smolar z Fundacji Batorego - zwracają uwagę na czas ujawnienia rozmowy. Rewelacje o Sikorskim wypłynęły w okresie, gdy "Polska podejmuje kluczowe decyzje o obronności, modernizacji sił zbrojnych i zabiega o zwiększenie na swoim terytorium obecności wojskowej NATO i USA" - podkreśla Michta. Także "Washington Post" wyraża opinię, że ujawnienie treści rozmowy z udziałem Sikorskiego szkodzi rządowi. Na nagraniu minister "ocenia, że silny sojusz jego kraju z USA jest pozbawiony wartości, +a wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa+. (...) Posługując się wulgarnym językiem twierdzi też, że polsko-amerykański sojusz mógłby skonfliktować Polskę z dwoma ważnymi sąsiadami, Niemcami i Rosją" - relacjonuje gazeta. "WP" przypomina, że Sikorski w przeszłości dał się poznać jako "zdeklarowany zwolennik Stanów Zjednoczonych, jednak w ostatnich latach stał się wobec nich bardziej krytyczny - zwłaszcza, gdy Obama w 2009 r. zaproponował +politykę resetu+ w relacjach z Rosją i w konsekwencji ograniczył plany dotyczące elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i innych krajach Europy Wschodniej". Dziennik zauważa też, że od wybuchu konfliktu na Ukrainie Sikorski wielokrotnie domagał się znaczącej obecności wojskowej USA w Polsce.