- Polski Kościół miał na synodzie silną reprezentację. Papież prosił o szczere opinie i polscy biskupi wypowiadali się właśnie w tym duchu. Nie tylko oni, ale i wielu biskupów z krajów Europy Wschodniej, Afryki, a także biskupi włoscy. Stanowisko polskiego episkopatu nie było wyizolowane - było takie, jakie podziela wielka część Kościoła. Nie uosabia ono braku miłosierdzia - odwrotnie: jest uosobieniem miłosierdzia prawdy, bez której nie można być zbawionym. To są koncepcje teologiczne, ale o tym także trzeba mówić na synodzie. Z duszpasterskiego punktu widzenia trzeba podkreślać to, że drzwi Kościoła są zawsze otwarte - mówi Ambrogetti. Podkreśla też, że wystąpienia polskich biskupów były "bardzo jasne, zgodne z nauką świętego Jana Pawła II". Synod odbywał się w Watykanie od 4 do 25 października. Zakończył się przyjęciem dokumentu podsumowującego obrady. Największe zainteresowanie wywołały paragrafy dotyczące sytuacji rozwodników w Kościele i możliwości dopuszczenia tych, którzy są w nowych małżeństwach, do komunii. Choć, jak się zauważa, nie doszło do przełomu, są tam sformułowania wskazujące na otwarcie przed nimi drzwi. W dokumencie pojawiło się stwierdzenie, iż każdy konkretny przypadek wymaga indywidualnego "rozeznania", ponieważ nie można zrównać sytuacji wszystkich osób rozwiedzionych. Nie ma zatem generalnej reguły, ale mówi się o możliwości rozpatrzenia poszczególnych przypadków rozwodników. Na synodzie polski Kościół reprezentowali: abp Henryk Hoser, przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki i bp Jan Wątroba.