Szefowa komisji ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann (PiS) zaprezentowała w środę członkom komisji projekt raportu końcowego. Posłowie mają dwa tygodnie na zapoznanie się z nim i kolejne dwa tygodnie na zgłaszanie ewentualnych uwag. Do raportu komisji dotarła PAP. Napisano w nim m.in. że były premier Donald Tusk nie zapewnił koordynacji prac organów administracji rządowej, a także "nie wydał żadnych formalnych poleceń podległym sobie organom administracji rządowej w celu podjęcia i koordynacji działań mających na celu przerwanie przestępczego procederu". "W toku prac komisji ujawnione zostało nieprawidłowe i nieetyczne zaangażowanie wysokich funkcjonariuszy publicznych, w tym prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej w uwiarygodnianiu działalności podmiotów z Grupy Amber Gold, polegające m.in. na zabieganiu o darowizny na cele publiczne lub kulturalne" - napisano we wnioskach końcowych projektu raportu. "Wnioski są takie na jakie pozwalał materiał" Wassermann w rozmowie z PAP przyznała, że do projektu, który został przedstawiony w środę, posłowie opozycji mogą zgłaszać teraz poprawki, ale też będą to poprawki legislacyjne i redakcyjne. "Jak te poprawki będą słuszne i uzasadnione to oczywiście będę je rekomendować, żeby je przyjąć" - zapewniła. Jak dodała, w projekcie raportu starała się uwzględnić wszystko, co jest najważniejszy. "Proszę pamiętać, że ja pracowałam na materiale, którego w historii Sejmu jeszcze nie było, więc muszę brać pod uwagę, że mogą być braki, które opozycja czy posłowie PiS będą chcieli uzupełnić. Ja jestem jak najbardziej otwarta i liczę na to, że efekt finalny będziemy znali w połowie czerwca" - powiedziała. Wassermann powiedziała, że posłowie mają teraz dwa tygodnie na zapoznanie się z projektem raportu i kolejne dwa tygodnie na pisemne po. Poprawki, z którymi ma się zapoznać komisja. Prace zakończą się głosowaniem. "Każde uzasadnioną poprawkę na pewno będę brała pod uwagę" - zaznaczyła. Zapytana, czemu wobec byłego premiera Donalda Tuska nie zostały przedstawione inne zarzuty niż w raporcie, odpowiedziała: "Wnioski są takie na jakie pozwalał materiał. Wbrew tym nieustannym zarzutom do mnie, że komisja była polityczna, nie przeprowadziłam ani celowych politycznych przesłuchań, ani nie wyciągnęłam politycznych wniosków". "Tam, gdzie one były one merytorycznie uzasadnione - tam one się znajdują, niezależnie od tego, jakie były oczekiwania" - dodała. "To się nie mogło zdarzyć bez parasola ochronnego" Wassermann przyznała również, że fakt, że nad właścicielem Amber Gold Marcinem P. roztoczono parasol ochronny w toku prac komisji potwierdzili m.in. przedstawiciele służb specjalnych. "Przeczą temu ci, którzy mieli to ustalić, a w tej sprawie nic nie zrobili" - powiedziała. "Wydaje mi się, że pokazałam to w raporcie w sposób absolutnie jak najbardziej obiektywny, że ten człowiek, stosunkowo młody, mający na koncie bardzo prymitywne przestępstwa, przebywający w więzieniu, nie mający środków na zapłacenie drobnych kar sądowych, który idzie do więzienie z tego powodu, że nie ma pieniędzy żeby zadośćuczynić wyrokowi sądowemu i on nagle wychodzi z tego więzienia i zaczyna dysponować pieniędzmi niemałymi na wynajęcie lokali, opracowanie umów, wynajęcie pracowników, zarejestrowanie w KRS, akty notarialne, opłacenie notariuszy - to są tysiące złotych potrzebne na już" - zaznaczyła przewodnicząca. Przyznała też, że niemożliwe jest to, żeby urzędy skarbowe potraktowały innego podatnika tak jak potraktowany został P. "Z jednej strony wpływają informację, że on założył kolejną spółkę, kolejny kapitał zakładowy - on ma trzy spółki, gdzie deklaruje po 50 mln zł wpłaty w gotówki, jego zarobki, kilkadziesiąt samochodów, kilkadziesiąt nieruchomości, a z drugiej strony zero deklaracji VAT, zero deklaracji CIT, brak sprawozdania finansowego - to jest ten sam urząd, ci sami pracownicy urzędu skarbowego i oni nie reagują - to się nie mogło zdarzyć bez parasola ochronnego, do którego Marcin P. też już nie ma wątpliwości" - mówiła.