Ambasador USA zaproszony do polskiego MSZ. Wcześniej go "wezwano"
Polskie MSZ wezwało ambasadora USA Marka Brzezinskiego "w sprawie działań jednej ze stacji telewizyjnych". Zdaniem resortu działania tej telewizji "mogą mieć tożsame skutki z celami wojny hybrydowej", co ma doprowadzić do podziałów w kraju. Kilkanaście minut po opublikowaniu komunikatu ministerstwo zmieniło słowo "wezwało" na "zaprosiło". Rzecznik MSZ Łukasz Jasina stwierdził, że polskie władze chciały "wyjaśnić pewne problemy w relacjach polsko-amerykańskich".

Polska dyplomacja wydała oświadczenie w sprawie wezwania przedstawiciela Stanów Zjednoczonych. "W związku z działaniami jednej ze stacji telewizyjnych, będącej inwestorem na polskim rynku, MSZ wezwało ambasadora Stanów Zjednoczonych. MSZ uznaje, że potencjalne skutki tych działań są tożsame z celami wojny hybrydowej mającej na celu doprowadzenie do podziałów i napięć w polskim społeczeństwie" - czytamy.
Jak dodano, "w związku z tym, MSZ wezwało Ambasadora Stanów Zjednoczonych, aby poinformować o zaistniałej sytuacji i jej konsekwencjach w postaci osłabienia zdolności Rzeczypospolitej Polskiej do odstraszania potencjalnego przeciwnika i odporności na zagrożenia".
Po godz. 15:00 resort podmienił słowa "wezwało" na "zaprosiło" ambasadora.

- Ambasador Mark Brzezinski został zaproszony do MSZ, aby wyjaśnić pewne problemy w relacjach polsko-amerykańskich, związane z działalnością jednej ze stacji telewizyjnych posiadającej kapitał amerykański. Chcemy zapobiec temu, aby były podejmowane przez polskie media działania o charakterze wojny hybrydowej - powiedział w Polsat News rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
Jak dodał, "te wszystkie problemy zostały przekazane panu ambasadorowi", który "przyjął to do wiadomości". Rozmowa odbyła się w dobrej atmosferze, bo sojusznicy muszą sobie czasami mówić rzeczy trudne (...), co wcale naszego sojuszu nie pogarsza. Apelujemy o odrobinę spokoju i cierpliwości - skwitował.
Reportaż o Karolu Wojtyle a wezwanie ambasadora. MSZ nie komentuje, czy jest tu związek
Nie uściślono, do działalności którego kanału TV ma zastrzeżenia polskie MSZ. W poniedziałek TVN24, należące do amerykańskiego koncernu Discovery, wyemitowało dokument "Franciszkańska 3" o kard. Karolu Wojtyle, autorstwa Marcina Gutowskiego.
W filmie zarzucono, że Karol Wojtyła miał wiedzę o przypadkach pedofilii w polskim Kościele, zanim wybrano go na papieża. Przedstawiono dowody, iż jako metropolita krakowski wysłał jednego z księży do pełnienia posługi w Austrii, mając świadomość, iż mógł skrzywdzić dzieci. Podobne oskarżenia dotyczyły też innego duchownego, kierowanego z parafii do parafii.
Łukasz Jasina nie odpowiedział na pytanie Polsat News, czy czwartkowy ruch MSZ ma związek z dokumentem TVN24. Również nie chciał skomentować, czy reportaż mógł być "inspirowany" działaniami z zagranicy. - Kiedy sytuacja byłaby mniej poważna, nie zapraszalibyśmy ambasadora USA na rozmowę - zauważył.
Rzecznik polskiej dyplomacji uściślił, że w tej sprawie nie są planowane kolejne spotkania z Markiem Brzezinskim.
PiS i PSL zapowiadają uchwały w obronie Wojtyły. Premier: Staję w obronie kochanego papieża
Wątpliwości wobec tez formułowanych w dokumencie miała m.in. jedna z występujących w nim osób - szef działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak, który wcześniej również badał przypadki pedofilii w Kościele w czasach PRL. Ostrzejszy sprzeciw sformułowały partia rządząca, przedstawiciele rządu oraz środowiska i media prawicowe.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek poinformował w środę, że klub parlamentarny jego formacji złoży w Sejmie projekt uchwały mającej bronić dobrego imienia Jana Pawła II. Podobny ruch zapowiedział lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dodatkowo członkowie PiS i rządu, w tym premier Mateusz Morawiecki, na swoich profilach w mediach społecznościowych jako zdjęcie w tle ustawili fotografię papieża Polaka podczas pielgrzymki z cytatem: "Nie lękajcie się!". - Dziś wojna toczy się nie tylko za naszą wschodnią granicą. Niestety, są środowiska, które próbują wywołać nie militarną, ale cywilizacyjną wojnę u nas w Polsce - powiedział we wtorek Mateusz Morawiecki na nagraniu opublikowanym w sieci.
Szef rządu zadeklarował, że staje w obronie "naszego kochanego papieża", bo tak, jak "większość rodaków" wie, że polski naród zawdzięcza mu "wiele, może wszystko". Krytyczne wobec reportażu Marcina Gutowskiego są także media publiczne: TVP i Polskie Radio.
Według Trzaskowskiego "nie byłoby wolności bez Jana Pawła II". Zandberg wspomniał o memach
Do reportażu odniósł się też w "Graffiti" wiceszef PO, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Dla mnie nie ma żadnej wątpliwości, że nie byłoby wolności bez Jana Pawła II. Natomiast kwestie dotyczące dzisiaj pedofilii, bardzo trudnych spraw, powinny być wyjaśniane przez historyków, ewentualnie przez dziennikarzy, a nie przez polityków. Natomiast PiS oczywiście znowu chce zrobić z tego oręż walki politycznej (...). Dla mnie jest jasne, że Jan Paweł II ma swoje miejsce w polskiej historii - wskazywał.
Inaczej do sprawy podchodzą środowiska lewicowe. Adrian Zandberg z Partii Razem przekonywał w czwartek, że "na miejscu ludzi, którym bliska jest przyszłość Kościoła katolickiego, zastanowiłbym się nad tym, jak to się stało, że przez ostatnie lata w Polsce z roku na rok przyspiesza sekularyzacja". - Dlaczego dla większości młodych ludzi Karol Wojtyła to jest po prostu zabawny, starszy pan z memów, z żółtą twarzą, a nie najwyższy autorytet moralny - komentował w Radiu Zet.