We wtorek do ukraińskiego resortu spraw zagranicznych został "zaproszony na rozmowę" ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki. Spotkanie dotyczyło wcześniejszej wypowiedzi szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza. Chodzi o wypowiedź prezydenckiego ministra na antenie TVP dotyczącą ewentualnego przedłużenia zakazu importu czterech produktów rolnych z Ukrainy. - To, co jest najważniejsze, to obrona interesów polskiego rolnika (...). Ukraina otrzymała bardzo dużo wsparcia od Polski, warto by było, żeby zaczęła doceniać jaką rolę przez ostatnie miesiące, lata dla Ukrainy pełniła Polska - powiedział Przydacz. Ambasador wezwany przez Ukraińców. "Bardzo ostry środek reakcji" Zgrzyt dyplomatyczny pomiędzy Warszawą i Kijowem komentowali wiceministrowie spraw zagranicznych: Piotr Wawrzyk i Paweł Jabłoński. - Protokół dyplomatyczny zakłada, że wezwanie ambasadora jest bardzo ostrym środkiem reakcji w relacjach dwustronnych - powiedział Wawrzyk w Polskim Radiu 24. - Wezwanie przez ukraiński resort spraw zagranicznych ambasadora RP na Ukrainie Bartosza Cichockiego to dyplomatyczny błąd - dodał. - Naszą naturalną odpowiedzią musiało być wezwanie kierującego placówką dyplomatyczną Ukrainy w Warszawie. Zaproszenie było zaadresowane do ambasadora Wasyla Zwarycza, który przebywa na naradzie ambasadorów w Kijowie. Stąd nie może być obecny. Ale to nie zmienia faktu, że powinien się pojawić w MSZ również - powiedział. Pytany, co usłyszy w MSZ przedstawiciel strony ukraińskiej, odparł: "To, że nie podobają się nam niektóre wypowiedzi niektórych polityków ukraińskich". - Pomagamy Ukrainie, pomagaliśmy, będzie pomagali, ale musimy również bronić interesów naszego państwa - Polek i Polaków - oświadczył. Zdaniem Piotra Wawrzyka reakcja strony ukraińskiej jest nieuzasadniona. - Uważamy to za błąd, bo biorąc pod uwagę wszystko, co się wydarzyło w relacjach polsko-ukraińskich w ostatnich kilkunastu miesiącach, taka sytuacja po prostu nie powinna mieć miejsca - powiedział wiceszef MSZ w wywiadzie dla PAP. W ocenie polityka stanowisko ukraińskie jest tym bardziej nieadekwatne, że Bartosz Cichocki to jedyny szef misji dyplomatycznej, który pozostał w Kijowie i nie opuścił swojej placówki w czasie walk o ukraińską stolicę w lutym 2022 roku, na początku rosyjskiej agresji. Jabłoński: Pomagamy Ukrainie, bo jest to w naszym interesie Do wezwania ambasadora Ukrainy odniósł się także w na antenie RMF FM Paweł Jabłoński. - Myślę, że będzie to szczera rozmowa o tym, w jakim momencie naszych stosunków dwustronnych jesteśmy. Jakie sprawy są między nami wciąż jeszcze niezakończone osiągnięciem porozumienia - odpowiedział Jabłoński pytany o to, co usłyszy przedstawiciel ambasady Ukrainy w MSZ. Wiceminister zaznaczył, że mamy do czynienia z sytuacją, w której niektórzy przedstawiciele władz ukraińskich stosują metodę wywierania dalszej presji poza standardami dyplomatycznymi. Dodał, że jest kilka spraw, które mają wyjaśnić, ale jeśli chodzi o zboże, "sprawa jest bardzo prosta. My chcemy wspierać Ukrainę jako Unia Europejska w eksporcie tego zboża na rynki pozaeuropejskie - tak jak to było przed wojną, przed inwazją rosyjską". Wskazał, że Ukraina eksportowała wtedy zboże m.in. do Afryki oraz na Bliski Wschód. Zaznaczył, że Polska ma "prawo chronić interes naszych rolników". Dodał, że "pomagamy Ukrainie dlatego, że to jest w naszym interesie. W takim stopniu, w jakim jest to w naszym interesie, bo odpędza to rosyjskie zagrożenie". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!