Jak powiedział Hall, to nie były czasy zorganizowanej opozycji, a ludzie byli samotni wobec aparatu represji. "Albo pękali, albo udawali, że jakoś przechytrzą tamtą stronę. Moim zdaniem Wałęsa się wtedy posunął za daleko i pewnie jakieś szczegóły zostaną ustalone, ale to są rzeczy znane przez historyków" - stwierdził. Jak dodał, jedni patrzą na to z większą wyrozumiałością i dostrzegają to, co zrobił Wałęsa później, a inni chcą go widzieć wyłącznie w tym momencie. "To jest oczywiście niesprawiedliwe" - mówił. Aleksander Hall uważa też, że Lech Wałęsa jest zbyt dużym egocentrykiem i to nie wychodzi mu na dobre. Jak tłumaczył, były prezydent zbyt często mówi "ja zwyciężyłem". I choć prawdą jest, że był "pierwszy" i był przywódcą ruchu, to lepiej wychodziłby na tym, gdyby częściej mówił "my" - tłumaczył Hall. We wtorek w Warszawie do domu wdowy po Czesławie Kiszczaku wszedł prokurator IPN i dokonał przeszukania. Znaleziono rękopisy, fotografie i maszynopisy.