Muzeum wykonało badania porównawcze z wykorzystaniem technologii FT-IR. Dzięki spektrofotometrowi, którym dysponują Pracownie Konserwatorskie Muzeum, udało się ustalić skład okładki. Podobna okładka, wykonana z ludzkiej skóry, znajduje się już w zbiorach placówki. "Analiza porównawcza wykazała zawartość ludzkiej skóry oraz bardzo zbliżone ilości Poliamidu 6 i Poliamidu 6,6. Zawartość polimerów wykorzystywanych do produkcji włókien syntetycznych jest o tyle istotna, że zostały one wynalezione dopiero w 1935 roku. Informacja ta pozwala nam określić czas powstania okładki. Poliamidy w okresie II wojny światowej były nowością techniczną i dostęp do nich był ograniczony. Na terenie Rzeszy sztuczne włókna wykorzystywano do produkcji spadochronów" - powiedziała Elżbieta Cajzer, kierownik Zbiorów Muzeum Auschwitz. Według relacji więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie skóra ludzka była traktowana tam jako materiał do produkcji przedmiotów użytkowych: oprawy książek, portfele. W swojej relacji były więzień Buchenwaldu Karol Konieczny opowiadał: "Całość oprawiłem w okładki otrzymane od kolegów z obozowej introligatorni. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, okładki wykonane były z ludzkich skór, które pochodziły z esesmańskich 'zasobów'. Chodziło o zabezpieczenie dokumentów hitlerowskiego bestialstwa i ludobójstwa". "Badania wskazują na to, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że obie obwoluty z uwagi na technologię i skład pochodziły z tej samej pracowni introligatorskiej. Wykorzystywanie skóry ludzkiej jako materiału produkcyjnego wiąże się bezpośrednio z osobą Ilse Koch, która wraz z mężem zapisała się niechlubnie w historii jako oprawcy z obozu w Buchenwaldzie" - dodała Cajzer. W albumie, który został umieszczony wtórnie w obwolucie, o czym świadczą zagięcia na tekturze, docięcia w celu dopasowania na papierowej okładce, znajdowało ponad 100 fotografii oraz kartek pocztowych. Zdjęcia przedstawiają głównie widoki i panoramy. Z informacji uzyskanych przez pracowników Muzeum wynika, że album oraz okładka należały do rodziny z Bawarii, która w okresie II wojny prowadziła pensjonat w miejscowości uzdrowiskowej. Przypuszczalnie okładka trafiła w ręce posiadaczy jako prezent od członka załogi obozu w Buchenwaldzie Przedmiot, będący niewątpliwie dowodem zbrodni przeciwko ludzkości, znalazł się w posiadaniu muzeum dzięki uprzejmości darczyńcy - pana Pawła Krzaczkowskiego.