Termin pochodzi od ówczesnego prezydenckiego prawnika, nieżyjącego już Lecha Falandysza. Chociaż od tego czasu konstytucja się zmieniła, problemy zostały takie same. Znawcy konstytucji, z którymi rozmawiała reporterka RMF, są zdania, że ustawa zasadnicza wcale nie wymaga chirurgicznej precyzji w każdym calu. - Konstytucja nie jest instrukcją dla lodówki, pralki czy odkurzacza - mówi profesor Stanisław Gebetner. - Poza tekstem jest jeszcze zdrowy rozsądek. Zdrowy rozsądek natomiast podpowiada, że wybory podczas wakacji to niska frekwencja i prawdopodobnie triumf populistów. - To, że konstytucja terminu nie wyznacza, nie znaczy, że go nie ma. On jest. Tak jak faktem jest - co przyznaje doktor Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego - że na naszą konstytucję rzeczywiście można poutyskiwać.