Jak poinformował rzecznik MSWiA Tomasz Skłodowski fałszywy alarm dotyczył też dworców kolejowych w Warszawie i Raciborzu - tam też dokonano sprawdzeń pirotechnicznych i nie znaleziono ładunków wybuchowych. W Katowicach kursują już nadrabiające opóźnienia pociągi oraz autobusy komunikacji miejskiej, które odjeżdżają sprzed dworca. Policjanci, po gruntownym sprawdzeniu budynku, przejść podziemnych i peronów, nie znaleźli jakiegokolwiek ładunku wybuchowego. Dworzec w Katowicach został zamknięty po południu - w związku z anonimową informacją o podłożonej tam bombie, która miała wybuchnąć o godz. 15. Alarm dotyczył też dworców w Warszawie (ładunek miał być w pociągu relacji Warszawa-Katowice) i w Raciborzu. Po informacji od policjantów z Katowic, stołeczni funkcjonariusze sprawdzili wskazany pociąg i perony na dworcach Wschodnim i Centralnym. - Ładunku nie znaleziono - powiedział Andrzej Browarek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Skłodowski poinformował, że także w Raciborzu ewakuowano dworzec kolejowy, sprawdzono też dworzec PKS. Trwa policyjna obława na sprawcę alarmu. W Katowicach, po alarmie na perony nie wjeżdżały pociągi - opóźnienia sięgnęły dwóch godzin. Zamknięte były też przylegające ulice, a także częściowo dworzec autobusowy komunikacji miejskiej. Jeżeli policji uda zatrzymać się sprawcę alarmu, będzie mu grozić kara do 8 lat więzienia. Zostanie też obciążony kosztami akcji, najprawdopodobniej będzie musiał zapłacić odszkodowania na rzecz przewoźników kolejowych i autobusowych.