Aktor trafił szpitala w Sosnowcu. W wypadku zostały jeszcze ranne 2 inne osoby. Przyczyną zderzenia się kilku aut była zła widoczność, spowodowana gęstym dymem z wypalanych w pobliżu traw. Jak poinformował mł. asp. Robert Stopa z komisariatu policji autostradowej w Balicach pod Krakowem, w rejonie wypalanych traw na krótkim odcinku drogi doszło do dwóch niezależnych wypadków - na prawym pasie zderzyły się trzy ciężarówki, a na lewym dwa auta osobowe. Scenariusz obu zdarzeń był bardzo podobny - gdy wjeżdżające w kłęby dymu samochody hamowały, uderzyły w nie auta jadące z tyłu. W forda Grabowskiego uderzył volkswagen. Oprócz aktora, którego przewieziono śmigłowcem do Szpitala Wojewódzkiego im. św. Barbary w Sosnowcu, na obserwację do szpitala w Mysłowicach trafiła także inna poszkodowana osoba, jadąca jedną z ciężarówek. Trzeciego poszkodowanego opatrzono na miejscu. Życiu znanego aktora nie grozi niebezpieczeństwo. - Mogę wszystkich uspokoić, właściwie nic mi się nie stało, mam rozciętą głowę. Ktoś we mnie wjechał w gęstym dymie z palonych traw - powiedział przewieziony do szpitala Grabowski reporterowi radia RMF. Aktor doznał także ogólnych potłuczeń ciała. Ostrożniejszy w rokowaniach był dyrektor sosnowieckiego szpitala, Zbigniew Swoboda. - Mogę jedynie powiedzieć, że trwają badania, konieczne są konsultacje trzech specjalistów - powiedział dyrektor. Nie chciał przesądzać, czy konieczne będzie dalsze leczenie pacjenta w szpitalu. Okaże się to po zakończeniu badań. Do wypadku doszło tuż przed południem. Przez około godzinę odcinek autostrady w kierunku Katowic był całkowicie zablokowany, ponieważ na pasie ruchu wylądował śmigłowiec sanitarny. Aneta Gołębiowska z zespołu prasowego śląskiej straży pożarnej potwierdziła, że do wypadku przyczyniło się wypalanie traw w bezpośrednim sąsiedztwie autostrady - kłęby dymu utrudniły jadącym kierowcom widoczność. Informację o płonących trawach straż pożarna i służby autostradowe otrzymały chwilę przed doniesieniem o zderzeniu samochodów.