Prokuratura Okręgowa w Łodzi oskarżyła 63-letniego Ryszarda C. o zabójstwo z użyciem broni palnej Marka Rosiaka i usiłowania zabójstwa Pawła Kowalskiego. Według prokuratury motywem ataku była przynależność polityczna obu ofiar. Mężczyzna odpowie także za nielegalne posiadanie broni palnej - pistoletu Walther oraz 57 sztuk amunicji. Ryszard C. w śledztwie przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień; przebywa w areszcie. Biegli uznali, że w czasie popełnienia zbrodni był poczytalny. Grozi mu kara dożywotniego więzienia. Z "oświadczenia" znalezionego przy oskarżonym wynika, że od pewnego czasu nosił się z zamiarem pozbawienia życia "trzech czołowych działaczy PiS". Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Okręgowego w Łodzi - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Do zbrodni doszło 19 października ub. roku. Jak ustalono, Ryszard C. wtargnął z bronią w ręku do łódzkiej siedziby PiS. Kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pokoi działacza PiS Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego oraz asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie m.in. w klatkę piersiową; zginął na miejscu. Później sprawca zaatakował Pawła Kowalskiego paralizatorem, powalił na ziemię i kilkakrotnie ranił go nożem. Napastnika powstrzymała dopiero interwencja strażnika miejskiego, który go obezwładnił. Według świadków tragedii Ryszard C. krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". Kowalski trafił do szpitala; miał ranę ciętą do krtani i duży krwiak. Stracił niemal litr krwi. Zaraz po tragicznych wydarzeniach był operowany; przeszedł zabieg tracheotomii. W szpitalu spędził dwa tygodnie, później przechodził intensywną rehabilitację. Z ustaleń prokuratury wynika, że w chwili popełnienia zbrodni Ryszard C. był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków odurzających. Biegli psychiatrzy po czterotygodniowej obserwacji uznali, że w czasie popełnienia przestępstwa był poczytalny, czyli "rozumiał znaczenie swojego zachowania i mógł nim pokierować". Oznacza to, że będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej; może brać też udział w toczącym się postępowaniu. Zdaniem prokuratury Ryszard C. dokonał zbrodni, kierując się przynależnością polityczną pokrzywdzonych. - Wskazuje na to treść oświadczenia znalezionego przy nim, jego zachowanie podczas zatrzymania, jak i fakt, że przyznał się do zarzutów, które obejmują także ten element działania oskarżonego - wyjaśnił Kopania. Przy Ryszardzie C. po zabójstwie znaleziono ręcznie napisane przez niego (co potwierdziły badania grafologiczne) "oświadczenie" z nazwiskami polityków. Śledczy nie ujawniają nazwisk polityków ani treści "oświadczenia", ale przyznają, że wymienieni są w nim "trzej czołowi działacze PiS". - Z treści oświadczenia wynika, że Ryszard C. od pewnego czasu nosił się z zamiarem pozbawienia ich życia - mówił rzecznik prokuratury. Dodał, że prokuratur analizował te notatki oskarżonego pod kątem kierowania gróźb karalnych. - Ostatecznie prokurator doszedł do wniosku, że brak jest podstaw do przyjęcia, że doszło do popełnienia tego przestępstwa. Dlatego też po wyłączeniu materiałów w tym zakresie umorzył postępowanie - mówił prokurator. Zaznaczył, że odpisy decyzji zostaną dostarczone osobom, których dotyczą i dlatego do czasu ich doręczenia prokuratura nie chce podawać nazwisk polityków PiS. Kopania nie chciał powiedzieć, czy wśród wymienionych polityków był prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wiadomo, że po zabójstwie ochronę BOR zaproponowano kilkunastu politykom, a przyjęli ją wówczas m.in. europosłowie PiS Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro, a także wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO), b. premier Leszek Miller i szef SLD Grzegorz Napieralski. Według prokuratury dowody wykluczają, że oskarżony współdziałał z innymi osobami. Ryszard C. to były taksówkarz; mieszkał w Częstochowie, ale przez lata pracował w Kanadzie. Ma podwójne obywatelstwo: polskie i kanadyjskie. Ustalono, że w lipcu ub. roku wymeldował się z częstochowskiego mieszkania i od tego czasu bywał w różnych miejscowościach na terenie Polski. Były to krótkie pobyty, meldował się w hotelach na dzień lub kilka dni. Przede wszystkim dotyczy to Łodzi i Warszawy oraz okolic tych miast, a także okolic Częstochowy. Przed zabójstwem - w pierwszej połowie października - C. był w Warszawie, na co wskazują jego meldunki w hotelu; był też wówczas uczestnikiem kolizji drogowej. Prokuraturze po zapoznaniu się z monitoringiem nie udało się jednak potwierdzić, że mężczyzna był wtedy na Krakowskim Przedmieściu. Tuż po zatrzymaniu sam Ryszard C. miał mówić, że był w rejonie Pałacu Prezydenckiego, gdzie zamierzał zabić polityka. Przed zabójstwem - zdaniem śledczych - oskarżony mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Wskazują na to zeznania Kowalskiego, a także jego wpisy w kalendarzu. Miał on zapisać zniekształcone nazwisko C., a także jego numer telefonu komórkowego. W śledztwie pojawiły się sygnały, że Ryszard C. przed zabójstwem mógł być w łódzkim biurze poselskim wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego (PO), ale tego nie potwierdzono. Istniało też podejrzenie, że mógł być na przełomie września i października w biurze poselskim Joanny Kluzik-Rostkowskiej, ale i tego śledczym nie udało się jednoznacznie potwierdzić. "Analizowaliśmy zapisy monitoringów, przesłuchiwaliśmy świadków, ale brak jest jednoznacznych podstaw do przyjęcia, że Ryszard C. bywał również w biurach innych polityków" - dodał Kopania. Jak podkreślił, analiza laptopa Ryszarda C. świadczy, że faktycznie wchodził na strony internetowe polityków różnych opcji, ale nie ma dowodów, żeby przyjąć, iż łączyło się to z przygotowywaniem do popełnienia przestępstwa na szkodę tych osób. Zgromadzony materiał dowodowy liczy łącznie 34 tomy. Są to m.in. ekspertyzy: daktyloskopijna, balistyczna, medyczna, biologiczna, informatyczna telefonu komórkowego oraz laptopa znalezionego w wynajmowanym przez oskarżonego aucie, ekspertyzy z zakresu pisma ręcznego, a także protokoły przesłuchań świadków. Śledztwo miało zakończyć się w kwietniu, ale prokuratura zdecydowała wówczas o jego przedłużeniu do końca lipca, bowiem śledczy czekali na końcową opinię biegłych w sprawie konsekwencji obrażeń, jakich doznał Paweł Kowalski. To - zdaniem śledczych - konieczne było do opisu popełnionego czynu i jego kwalifikacji prawnej. Ostatecznie przyjęta wcześniej kwalifikacja się nie zmieniła. Prokuratorzy nadal nie chcą mówić o stanie zdrowia podejrzanego i odnieść się do informacji o jego rzekomej chorobie nowotworowej. Ryszard C. sam miał mówić podczas przesłuchania przez policjantów, że jest chory na raka. Prokuraturze udało się ustalić, że mężczyzna paralizator kupił w maju 2009 roku; nie udało się ustalić, w jaki sposób wszedł w posiadanie pistoletu i amunicji. Ryszard C. w śledztwie albo przyznawał się do winy, albo odmawiał odpowiedzi na to pytanie. Konsekwentnie odmawiał składania wyjaśnień. Okres jego aresztowania upływa z końcem lipca; teraz o przedłużeniu tymczasowego aresztu będzie decydował sąd. Pod koniec stycznia prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że Ryszard C. przez rok był członkiem PO. W oświadczeniu przesłanym PAP szefowa częstochowskiej PO Halina Rozpondek potwierdziła, że C. był członkiem Platformy Obywatelskiej od kwietnia 2004 roku. Według niej w styczniu 2006 został wykreślony z listy członków partii z powodu braku jakiejkolwiek aktywności, a procedurę wykreślenia rozpoczęto w kwietniu 2005 r.