Akt oskarżenia trafi do sądu w środę, a najpóźniej do końca tygodnia - podał w poniedziałek tygodnik "Wprost". Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur potwierdziła, że taki akt oskarżenia w tym tygodniu trafi do sądu. Nie podała bliższych szczegółów oskarżenia. Za przyjęcie łapówki "znacznej wartości" grozi nawet do 12 lat więzienia. W 2006 r. Bujalski był dwa razy zatrzymywany przez policję. Temu byłemu politykowi PO zarzuca się m.in. wzięcie w latach 90. trzech łapówek na kwotę niemal miliona zł. Ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek mówił, że jego zatrzymanie wraz z trzema innymi osobami, to kolejny cios w tzw. układ warszawski (gdy Warszawą przed 2002 r. rządziła koalicja SLD najpierw z UW, a potem PO). We wrześniu 2006 r. sąd zgodził się na zwolnienie Bujalskiego z aresztu po wpłaceniu 250 tys. zł kaucji. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił wtedy, że cała sprawa potwierdza przekonanie b. prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego o układzie korupcyjnym w mieście. Bujalski miał przyjąć łapówki w latach 1995-1997, gdy pełnił funkcję zastępcy prezydenta Warszawy w gminie Warszawa-Centrum. Łapówki miały pochodzić od przedstawiciela firmy Baza (20 tys. zł); od przedstawiciela firmy Energotel (300 tys. zł) oraz od firmy Warimpex Finanz und Beteiligungs AG z Wiednia (100 tys. dolarów) - w zamian za zgodę na budowę biurowca przy ul. Siennej i hotelu Intercontinental przy ul. Emilii Plater w Warszawie. W dwóch ostatnich sprawach pośrednikiem miał być zamordowany w 2005 r. b. szef Rady Gminy Centrum Bogdan Tyszkiewicz, powiązany z gangiem pruszkowskim. Bujalski nie przyznaje się do winy. Wcześniej w 2006 r. zatrzymano też Bolesława B. oraz Katarzynę T. (byłą żonę Tyszkiewicza). Według prokuratury, to oni pomogli przekazać pieniądze Pawłowi B. od austriackiej firmy, biorąc 20 tys. dolarów prowizji. Bolesława B. aresztowano; kobietę zwolniono. Zatrzymano też wtedy dwóch właścicieli firm budowlanych Janusza K. i Wojciecha Ł. (bohatera "afery mostowej") - im też postawiono zarzut korupcyjne. Z kolei w listopadzie 2006 r. zatrzymano podejrzanych o wręczanie łapówek b. urzędnikom Warszawy dwóch właścicieli klubu "Labirynt". Włodzimierz i Piotr F. (ojciec i syn) wyszli na wolność, bo złożyli obszerne wyjaśnienia i przyznali się do winy. Według "Dziennika", zeznania F. "to bomba", bo obaj mieli kontakty z b. prezydentem stolicy Pawłem Piskorskim, ale też mieli z nimi współpracować członkowie ekipy L. Kaczyńskiego, który "wypowiedział im wojnę" i doprowadził do zamknięcia klubu.