Próby nawiązania kontaktu z górnikami mają jeszcze trwać 2-3 dni - informuje reporterka radia RMF FM Anna Kropaczek. - Mikrofon z głośnikiem pozwoli podawać sygnały dźwiękowe, mówić, bo nie możemy też wykluczyć sytuacji, że oni tam są, ale nie mogą dojść. Jeżeli usłyszą, standardowa prośba w takich sytuacjach - żeby uderzyli w jakąś rurę, kawałek metalu, żeby dali znak życia - wyjaśnia rzecznik KHW Wojciech Jaros. Razem z mikrofonem i głośnikiem, jak tłumaczył Jaros, skierowano na dół również źródło światła chemicznego, które "po przełamaniu obudowy może świecić nawet 12 godzin". Jednocześnie badana jest atmosfera na dole. Już wczoraj pojawiły się informacje, że jest tam przepływ powietrza. Nieustannie też trwa pod ziemią praca kombajnu, który drąży nowy chodnik do zaginionych górników. To może potrwać jeszcze około 2 tygodni. Prowadzona od 18 kwietnia akcja ratownicza jest następstwem wstrząsu w tzw. Ruchu Śląsk - części kopalni Wujek znajdującej się w Rudzie Śląskiej. Był on skutkiem odprężenia górotworu na głębokości ok. 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano pracowników; dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się. Wstrząs spowodował ogromne zniszczenia w wyrobisku, m.in. jego znaczne zaciśnięcie i wypiętrzenie podłoża. (j.) Anna Kropaczek