Gdy w tamten poniedziałek, 10 października 1949 r., inżynier Gustaw Ostrowski z Lwówka Śląskiego wchodził do gabinetu generała brygady inżyniera Floriana Grabczyńskiego, pełniącego obowiązki szefa Oddziału VIII Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, liczył, że generał go wysłucha. Tymczasem Grabczyński poprosił gościa, by to, co ma mu do powiedzenia, przelał na papier. Ostrowskiemu nie pozostało więc nic innego, jak usiąść na wskazanym mu miejscu przy jakimś stoliku i wziąć pióro do ręki. Pisząc tę notatkę, Ostrowski najwyraźniej nie tylko się spieszył, ale był także zdenerwowany sytuacją, której nie przewidział. Takie wnioski można odnieść czytając zachowaną w Centralnym Archiwum Wojskowym notatkę, a właściwie bazgroły inżyniera. Niektóre słowa, a nawet części zdań są nie do odszyfrowania. Tajemnicza góra Buchholz W swej notatce inżynier Ostrowski poruszył kilka spraw, które od miesięcy pasjonowały ówczesną elitę lwówecką, zajętą szukaniem skarbów. Tu je pominąłem, bo to inne historie. Skoncentrujemy się tylko na jednej. Jeśli dobrze zrozumiałem bazgroły inżyniera, pisał on o wywiezieniu czegoś ze Świeradowa-Zdroju i - pisownia oryginalna - "została przetransportowana samochodami do Lwówka Śląskiego i umieszczona w tunelu na Bucholcu (kilka słów nieczytelnych - przyp. L. A.). Przy tym zostało straconych trzystu naszych jeńców, którzy przy tym pracowali. Według znalezionego planu niemieckiego w obecności Urzędu Bezpieczeństwa w Lwówku Śląskim zbadaliśmy teren na Bucholcu, gdzie odnaleziono trzy kamienie (kilka słów nieczytelnych), z którego widać, że (słowo nieczytelne - L.A.) tunel zawalony przez Niemców. Widać (słowo nieczytelne) ślady wjazdu samochodów, a wyjazdu nie ma. Na szczelinach kamiennych osad (słowo nieczytelne) koloru żółtego, jak również słychać (słowo nieczytelne) szmery, jakby była rozwinięta praca maszyn i motorów. Powyższe dane opisu stwierdzam własnoręcznym podpisem". Jeszcze w dniu wizyty Ostrowskiego w Warszawie generał Grabczyński skierował, ozdobione gryfem "Tajne!", pismo do szefa Sztabu Generalnego WP następującej treści: "W załączeniu przedkładam notatkę, protokół oraz plan, który otrzymałem od ob. inż. Ostrowskiego Gustawa. Wyżej wymienione dokumenty dotyczą tuneli podziemnych na terenie m. Lwówka Śląskiego. Załączniki 3 tylko dla adresata". Zdaniem eksploratora Pawła Piątkiewicza, który w CAW odnalazł te dokumenty, wspomniany przez Grabczyńskiego plan nic do sprawy nie wnosi. Został znaleziony, jak w swej notatce napisał Ostrowski, wśród niemieckich papierów na strychu Zarządu Miejskiego i prawdopodobnie nie miał nic wspólnego z jakąś tajną akcją na Buchholzu. W kwietniu 2008 roku w jednym z mieszkań w samym centrum Lwówka Śląskiego rozmawiałem ze Stanisławem Ginalskim, na którego "namiar" otrzymałem od jego mieszkającego w Poznaniu krewnego. - Po wyzwoleniu z niemieckiego obozu - wspominał Ginalski - przyjechałem do domu koło Krosna. Wkrótce otrzymałem list od kolegi. Pisał, bym przyjechał do Lwówka Śląskiego. Mieszkanie dostaniesz, pracę dostaniesz, choćby w browarze, bo Niemców wysiedlają i nie ma kto robić. Pojechałem. Lwówek był mocno zniszczony. Zabudowa całego rynku wypalona, ratusz częściowo też. Był to rezultat krótkich walk o Löwenberg w połowie lutego 1945 roku oraz nieco późniejszego niemieckiego ataku lotniczego i ostrzału artyleryjskiego zajętego przez Rosjan miasteczka. Od eksplozji pocisków artylerii radzieckiej w lutym spłonął hotel "Weissen Ross", dworzec kolejowy, budynek gimnazjum i gmach sądu. - Wkrótce po moim przyjeździe do Lwówka - kontynuował swe wspomnienia Ginalski - usłyszałem o pewnym zdarzeniu, które do dzisiaj nie zostało wyjaśnione. Otóż w ostatnim okresie niemieckich tu rządów pod górę zwaną Buchholzem podjeżdżały ciężarówki, które zwoziły jakieś skrzynie. Składano je w podziemnym tunelu, do którego wejście wysadzono w powietrze. Ów tunel miał znajdować się gdzieś pod lub w okolicy stojącego na Buchholzu pomnika.