- Po utworzeniu NRD w 1949 roku władze PRL, mówiąc o niemieckich zbrodniach, świadomie zaczęły nazywać je "hitlerowskimi" lub "nazistowskimi" - mówi rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. -To była decyzja podyktowana względami politycznymi - dodaje. W piśmie do władz gmin IPN przypomina, że decyzją UNESCO udało się wpisać przymiotnik "niemiecki" od oficjalnej nazwy obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. A wskazywanie narodowości zbrodniarzy nabiera obecnie szczególnego znaczenia, bo w różnych krajach świata prowadzona jest "konsekwentna polityka ukrywania narodowości sprawców w celu przeniesienia współodpowiedzialności za ludobójstwo na inne narody". - Termin "hitlerowcy" w języku polskim ewidentnie kojarzy się z Niemcami. Jednak na tablicach wielojęzycznych jest tłumaczony na ogół jako "naziści", co oznacza zwolenników bądź członków partii narodowo-socjalistycznej, bez precyzowania ich narodowości - mówi dr Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału IPN. - Zagranicznym turystom może sugerować, że chodzi o polskich nazistów, co utwierdzają wciąż powtarzane na Zachodzie informacje o "polskich obozach koncentracyjnych" - dodaje. Dr Korkuć przypomina, że upamiętniająca śmierć Żydów tablica z błędnym tłumaczeniem znajduje się chociażby na ulicy Szerokiej na krakowskim Kazimierzu. - Przeciętny Amerykanin czyta tablicę o Żydach pomordowanych "przez nazistów". Skąd ma wiedzieć, że to funkcjonariusze państwa niemieckiego, a nie Polacy urządzili tu prawdziwą rzeź? - pyta Korkuć. Podobny problem występuje na terenie byłego obozu zagłady w Sobiborze. Tablica w języku polskim mówi o "hitlerowcach", tablice w językach obcych - o "nazistach". Polskojęzyczne tablice informujące o "hitlerowcach", ale bez podania ich narodowości, znajdują się też na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Działdowie. O "hitlerowcach" jest też mowa na terenie zlokalizowanego obok Cmentarza Wolskiego cmentarza Powstańców Warszawy. - Tablice na cmentarzu Powstańców Warszawy zostaną wkrótce wymienione - zapewnia Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. - Zresztą wymiana tablic w całym kraju trwa od wielu lat. To proces żmudny, bo wadliwych tablic jest mnóstwo, a czasami w grę wchodzą także prawa autorskie - dodaje. Jak zaznacza rzecznik IPN Andrzej Arseniuk, prośba o wymianę tablic to jednak nie jedyna sugestia, z którą prezes Kurtyka zwrócił się do samorządowców. Poprosił ich też, by podjęli wysiłki w celu upamiętnienia zbrodni niemieckich i sowieckich, które nie zostały dotąd odpowiednio udokumentowane.