Powołując się na ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora chciałw kancelarii tajnej zbadać sprawę notatki ABW o Amber Gold. Chodzi o słynną notatkę z 24 maja, której według posłów PiS premier albo nie czytał osobiście albo czytał, ale nie podjął skutecznych działań w celu utrącenia złotego biznesu Marcina P. Poseł Kaczmarek zamierzał sprawdzić w tak zwanej "karcie zapoznania" kto i kiedy przeczytał dokument. Dziennikarzom wyjaśnił, że karta ta, w przeciwieństwie do dokumentu ABW jest jawna. Kiedy pojawiły się trudności, poseł wezwał na pomoc policję. Na czym polegała interwencja pary policjantów nie wiadomo, ale według posła Kaczmarka dopiero po ich wizycie "pracownicy kancelarii podjęli jakiekolwiek działania". Przy okazji okazało się, że notatka ABW nie jest tajna, ale nosi klauzulę poufności. Zdaniem Tomasza Kaczmarka jest to istotne ustalenie, bo w medialnych wystąpieniach premier mówił, że życzy sobie, by notatka została odtajniona. W ten sposób, według byłego agenta CBA Donald Tusk, "nabił wszystkich w butelkę", bo dokument może odtajnić sam. Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował dzisiaj, że notatka ABW zostanie skierowana do komisji do spraw służb specjalnych, gdzie posłowie będą mogli się z nią zapoznać. Poseł Kaczmarek uznał w związku z tym, że jego akcja zakończyła się sukcesem, bo dzięki niej "pan Graś i Donald Tusk zostali postawieni pod ścianą". "Bezpośrednie działanie przynosi efekt" - dodał poseł PiS podkreślając, że dla zbadania sprawy Amber Gold powinna powstać w Sejmie komisjia śledcza. Posłowi nie udało się na razie zajrzeć do dzienników ewidencji, ale planuje kolejną interwencję po konsultacji z prawnikami. I.Szczęsna