W Sejmie kolejny raz wybuchł protest opiekunów osób z niepełnosprawnościami, którzy walczą o podwyższenie renty socjalnej z 1,6 tys. zł do niecałych 3,5 tys. zł brutto. - Jeżeli osoba niepełnosprawna żyje z opiekunem, finansowe wsparcie dla rodzica i jego pociechy to 4600 zł. Oczywiście nie jest to powalająca kwota - w rozmowie z Interią mówi Agnieszka Ścigaj. Parlamentarzystka opowiada nam o problemach niepełnosprawnych, zdradza dlaczego rząd nie pozwala jednocześnie pobierać świadczenia pielęgnacyjnego i pracować oraz odpowiada na pytanie, czy jak poseł PiS Jacek Kurzępa, byłaby w stanie przeżyć za 1400 zł miesięcznie. Jakub Szczepański, Interia: Nie ma pani wrażenia, że w kontekście osób z niepełnosprawnościami świeci pani oczami za Marlenę Maląg? Agnieszka Ścigaj, minister ds. integracji społecznej: - Nie, nie mam. Nie odpowiadam za ministerstwo rodziny, ale doceniam wszystko co w ostatnich latach minister Maląg i minister Wdówik zrobili dla środowiska osób z niepełnosprawnościami. Mam pełne prawo wypowiadać się w sprawach tych osób, bo ich problemami zajmuję się od dwóch dekad. I to z tej niepolitycznej strony. Mam na koncie korzystne zmiany w prawie, znam wszystkie liczby oraz wiem, ile jest jeszcze do zrobienia. Za nikogo się nie tłumaczę, czuję odpowiedzialność również za te sprawy i robię, co mogę. Nie żałuje pani wejścia do rządu? - Nie. Cieszę się, że dostałam narzędzia, żeby w krótkim czasie i przy ograniczonych możliwościach legislacyjnych wprowadzić istotne zmiany, które w przyszłości będą mieć wpływ na rozwój polityki społecznej. Szczególnie mieszkalnictwa wspomaganego, tak bardzo potrzebnego osobom niepełnosprawnym. Kończę międzyresortową oraz międzysektorową strategię włączenia społecznego, która uwzględnia potrzeby 1,5 mln uchodźców z Ukrainy. Czegoś takiego dotąd w Polsce nie było. Jest jeszcze kilka sukcesów, jakimi mogę się pochwalić. Zawsze potrzeba kropli drążącej skałę, a to w tym rządzie znalazłam zrozumienie dla tych wyzwań. Powiedziała pani: "wstydem jest, że od 30 lat mamy tak wiele zaniedbań w obszarze osób z niepełnosprawnościami". Nie wycofuje się pani? Przecież PiS rządzi 8 lat. - Pewnego rodzaju wstydem dla całej klasy politycznej są te zaniedbania. To wszystko nie jest łatwe i nie da się tego wyprostować jednym ruchem. Problemy trzech milionów osób z niepełnosprawnościami są różnorakie. Nie można zaniedbać żadnej ze sfer, potrzeba równoległych działań: na rynku pracy, wspomaganych mieszkań, usług, rehabilitacji, opieki wytchnieniowej, asystentury. Mamy tu cały katalog spraw, a ja staram się z pozycji KPRM łączyć te obszary. Jako minister mam poczucie, że nie mogę zaniedbywać żadnej grupy i ich potrzeb. Pamiętam słynny casus sprzed lat. Jaki? - Jeden z protestów wywalczył 1200 zł świadczenia pielęgnacyjnego dla opiekunów dzieci z niepełnosprawnością. Świadczenie trafiło jednak do tych, u których niepełnosprawność powstała przed 16. rokiem życia. Tymczasem pół miliona ludzi jest dokładnie w takiej samej sytuacji, ale mieli nieszczęście, że ich dziecko zachorowało później. Podobnie było z rentą socjalną czy innymi elementami. Na pewno dużo trzeba zrobić. Oczywiście kwota renty socjalnej jest nadal niewystarczająca, ale od 2015 r. wzrosła z 760 zł do 1440 zł. Poseł PiS Jacek Kurzępa oświadczył w RMF FM, że jest w stanie przeżyć za te pieniądze. Za 1400 zł. Pani też by przeżyła? Z chorym dzieckiem? - Mnie by było trudno za to przeżyć. Bądźmy precyzyjni: w tej chwili chodzi o kwotę 1440 zł netto. To nieopodatkowane pieniądze. Mamy też 500 zł dodatkowego świadczenia dla osób niesamodzielnych, które pobiera prawie 800 tys. osób. Do tego wyższe świadczenie pielęgnacyjne, świadczenie dla opiekuna. Jeżeli osoba niepełnosprawna żyje z opiekunem, finansowe wsparcie dla rodzica i jego pociechy to 4600 zł. Oczywiście nie jest to powalająca kwota przy potrzebach tych ludzi. Ile potrzeba? - Gdyby dana osoba miała samodzielnie zapłacić za asystenta osoby niepełnosprawnej, osiem godzin w placówce wsparcia albo rehabilitację to trzeba 12 albo 13 tys. zł. Nawet kwota najniższej krajowej nie wystarczy. Dlatego jestem za rozwijaniem równolegle bezpłatnych usług dla tych ludzi. Cały czas o to walczę. Przypomnę, że jeszcze trzy lata temu nie było nawet dyskusji o asystencie dla osoby niepełnosprawnej. Od 2021 r. udało się wprowadzić ponad 600 mln zł rocznie na to zadanie. Finansuje to rząd, ale samorządy są organizatorami. I to jest dobre rozwiązanie, bo samorządy są najbliżej potrzeb osób z niepełnosprawnościami Podczas konferencji prasowej jeden z protestujących w Sejmie, Kuba Hartwich podnosił, że od grudnia nie ma asystenta. - Pieniądze na ten cel zostały przekazane, są w Toruniu. To tam najprawdopodobniej nie rozstrzygnięto odpowiednio przetargu. Wiem jednak, że są inne trudności. Prowadząc ośrodek w małej miejscowości sama zajmowałam się organizacją takich usług. Tam nie jest kłopotem, żeby znaleźć kogoś przy stawce 40 zł za godzinę. Co innego w Warszawie, gdzie płaci się inne pieniądze. Musimy pamiętać, że w grę wchodzi rynek pracy. Trzeba też dodać, że renta socjalna sukcesywnie idzie w górę: patrząc z perspektywy ostatnich pięciu lat to prawie 140 proc. wzrostu. A inflacja? - Wynosi 18 czy 20 proc., a żadna grupa zawodowa nie dostała w tak krótkim czasie 140 proc. podwyżki. Na pewno nie chcę, żeby z tej rozmowy wysnuto wniosek, ze tłumaczę się za minister Marlenę Maląg. Nie tłumaczę się za nikogo, tylko obiektywnie oceniam wskaźniki: jednym z nich jest wskaźnik skrajnego ubóstwa. Od 20 lat pokazywał, że największą grupą, która do niego przynależy, jest rodzina z osobą niepełnosprawną. W 2011 r. był na poziomie 9,5 proc. i sukcesywnie wzrastał do 2016 r., kiedy wynosił prawie 15 proc. Od tamtej pory zaczął sukcesywnie maleć. W 2020 r. to było już 7,5 proc. Każdy, kto trzyma się faktów, powie na tej podstawie czy ludziom z niepełnosprawnościami jest troszeczkę lepiej. Nie jest idealnie, ale widać poprawę. Minister Maląg powinna się skupić na niepełnosprawnych. Prawda czy nie? - Kiedy jeszcze nie byłam nawet posłem tylko społecznikiem, szorowałam chodniki u wszystkich urzędników w poprzednich rządach, by upominać się o sprawy osób z niepełnosprawnościami - nie było łatwo z kimkolwiek rozmawiać. Jeśli chodzi o minister Maląg i Pawła Wdówika, którego bardzo cenię, zawsze była przestrzeń do dialogu. Nawet kiedy byłam posłanką opozycji. Wcześniej i teraz widziałam otwarte drzwi oraz pełny dialog z reprezentantami środowisk. Dlaczego zabraniacie pracować rodzicom pobierającym świadczenie pielęgnacyjne? Dlaczego mogą wziąć jedynie 2,5 tys. zł i nie mogą uczciwie dorobić? - Ta sprawa to priorytet, która powinna być załatwiona jak najszybciej. To nie problem, że 230 tys. osób, które pobiera obecnie świadczenie pielęgnacyjne, pójdzie do pracy. Jeżeli zezwolimy teraz na łączenie świadczenia i zajęcia zarobkowego, bez zmiany kategorii niepełnosprawności, uprawnienia do tych pieniędzy zdobędzie milion osób. Posłużę się przykładem: Iwona Hartwich jest posłem zawodowym. Obecnie nie może pobierać świadczenia pielęgnacyjnego ze względu na dobre uposażenie. Po zmianie złożyłaby wniosek i mimo sporego wynagrodzenia miałaby prawo do tego świadczenia. To źle? - Proszę wziąć pod uwagę tych, którzy opiekują się dorosłymi niepełnosprawnymi z niepełnosprawnością powstałą po 18. roku życia. Będą pytać, dlaczego nie oni. Z miliona osób zrobi się zaraz dwa miliony. Minister Paweł Wdówik pracuje nad tym, żeby zgodnie z konstytucyjną zasadą sprawiedliwości społecznej zreformować system orzekania i dzięki temu dopasować odpowiednie świadczenia. Połączyć to z ustawą o asystencie i pozwolić opiekunom na pełnowymiarową pracę. Będzie miało to ekonomiczny sens, nie będzie dzielić ludzi. Najnowszy protest opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie traci na wartości? Iwona Hartwich powiedziała Interii, że marszałek Elżbieta Witek zabrania tym ludziom korzystać choćby z pryszniców. - Kiedy media interesują się problemami niepełnosprawnych to zawsze jest szansa na dyskusje i zauważenie problemów osób z niepełnosprawnościami. Fajnie, że jako dziennikarze sobie o nich przypominacie. Co do samej Iwony Hartwich: stała się politykiem i też powinna próbować dyskutować o ich problemach z tej pozycji. Chociażby zainteresować się tym, dlaczego Toruń tak późno wdraża asystenta dla osób niepełnosprawnych, skoro ma pieniądze od rządu? Kiedy byłam w opozycji, pojawiałam się na spotkaniach z rządem, żeby walczyć o ludzi. Dlaczego pani Iwona Hartwich tego nie robiła? Jako posłanka cały czas ma taką możliwość. Być może, gdyby przyszła wcześniej do ministra Wdówika, sprawa byłaby już załatwiona. On wskazywał, że przez cztery lata nigdy u niego nie była. Obawia się pani, że za wiele osób upomni się o świadczenie. W przypadku 500 plus, gdzie nie ma kryterium dochodowego, nie było takich obaw? - Rodziny z niepełnosprawnymi dziećmi również dostają te pieniądze. 500 plus to świadczenie, które ma pomagać w wychowywaniu najmłodszych. Trzeba podkreślić, że środki otrzymują również dorośli niepełnosprawni - jako jedyna grupa dorosłych, a to dość istotne. Mamy 760 tys. osób, które pobierają to świadczenie i mogą podreperować budżet. Oczywiście pewnie potrzeba waloryzacji i, proszę mi wierzyć, jestem orędownikiem takich zmian. Mamy w Polsce sześć systemów orzekania o niepełnosprawności. Jest jakiś pomysł? - Nad tym problemem pracuje minister Wdówik. Wydaje się, że z całą grupą organizacji pozarządowych znalazł dobre rozwiązania. Ich wdrożenie to jednak ewolucja, coś bardzo delikatnego. Jeszcze 15 lat temu, osoby bez pracy często odwiedzały orzecznika, otrzymując grupę inwalidzką i rentę nabywaną na innych zasadach. Trudno teraz pozbawić ludzi tego, co mają. Proces jest skomplikowany i na pewno wymaga pokornej dyskusji społecznej. Mówimy o procesie, który w mojej opinii musi trwać przynajmniej cztery lata. Reformę trzeba najpierw rozpocząć i stopniowo wdrażać jej etapy, bez konsekwencji dla ludzi, którzy mają stopień niepełnosprawności na starych zasadach. Na razie o zmianach tylko słychać. Brak woli politycznej? - Polityka rządzi się swoimi prawami. Przed wyborami wszyscy nagle przypomnieli sobie o niepełnosprawnych. Najłatwiej jest w mediach wykrzyczeć sprawę jednej grupy, bazując na emocjach. Tylko to nie załatwia sprawy. Jak wspomniałam, mamy trzy miliony osób z niepełnosprawnościami i trzeba pogrupować ich potrzeby. Politycy też muszą o nich myśleć. I to systemowo. Kalendarz wyborczy na pewno w tym nie pomaga. Skoro jesteśmy przy kampanii. W 2023 r. z Funduszu Solidarnościowego dla niepełnosprawnych prawie 60 proc. ma trafić na dodatkowe emerytury dla seniorów. Komu w końcu dajecie pieniądze przed wyborami - niepełnosprawnym czy emerytom? - Na wsparcie osób z niepełnosprawnościami rocznie z budżetu idzie 40 mld zl, sam fundusz solidarnościowy to 2,5 mld zł. Wsparcie idzie z innych funduszy również jak np. PFRON, fundusz pracy czy ZUS. Pieniądze w budżecie często są przesuwane, ale nie znaczy że ich gdzieś przez to brakuje. Trzeba też pamiętać, że seniorzy to też często osoby z niepełnosprawnościami i o najniższych dochodach. Przecież emeryturę dostaną też ci bez niepełnosprawności. - Tak, ale i z funduszu pracy czy funduszy FUS osoby z niepełnosprawnościami otrzymują również pomoc. Wszystko to ogólnie nasze podatki, a jako społeczeństwo solidarnościowe musimy dbać o ich potrzeby, a nie wypominać im tytułu księgowego w budżecie. Jakub Szczepański